Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Wednesday 27 May 2015

Ja kto nie mam natchnienia, a pisac sie chce... (czyli dysleksja znowu atakuje)

No nie mam. I zupelnie nie moge sobie przypomniec wiekszych przygod czy innych przypalow zeby uzasadnic kolejn post-rzeke. Po prawdzie to mam tez pewien niedoczas bo szuka domu i pracy (jedno z drugim w zasadzie nie powiazane, domu szukam od za 1.5 miesaca a pracy od kiedy sie znajdzie), obecna praca w Kolchozie dostarcza emocji niezapomnianych, acz tez i nie bardzo godnych relacji, bo za dlugo by sie zeszlo z wyjasnianiem tla historycznego oraz czemu sa to doznania niezapomniane.
Ale moj umysl domaga sie uzewnetrznienia. Stanowczo sie domaga.
Takze dzis bedzie troche od Sasa do Lasa, a konkretniej to o najnowszym ataku dyslekcji, dygrafii ale chyba nie dysgeografii ;).
Otoz kilka dni temu (tak z 7) szukalam inspiracji literackich bo zapasy na wyczerpaniu, nowy egzemplarz Universum Metro 2033 po polsku jest juz wprawdzie do kupienia ale sie wstrzymuje do wyplaty (pojutrze!!!!!), nowy tom Zelaznego Druida nadal w produkcji, nowej Chmielewskiej czy nowego Pratchetta nie bedzie (sad), a nowy King za tydzen (HURA!!). No wiec szukalam tej inspiracji i na stronie gazety (bo akurat czytalam wiadomosci z rodzimej planety) trafilam na link z intrygujacym tytulem. Byl to jakis taki ni to artykul ni to post, traktujacy o roznych ksiazkach Fantazy i Sci-F (najlepsze wspolczesne powiesci fantazy"), a ja czasem acz nie zawsze i nie byle co, lubie sobie poFantazjowac literacko. No to se poczytam, mysle. Czytam zatem te opisy, jeden po drugim i jakos nic nie jestem zainspirowana, bo ja taki fussitarian jestem (dla niewtajemniczonych fussy=wybredna/grymasna).
W koncu cos chwycilo moje oko...
Autor bodajze Brytyjczyk, a tytul na moje oko patrzyl na "Wielki Swiat".
No to ja czym predzej na strone ksiazek elektronicznych i szukam tutylow tego autora...
Jest lista!
Szukam na tej liscie roznych wariacji "Great World", Big World, Grand World... i dalej w te desen, bo nasi tlumacze bywaja wszak mocno kreatywni (przyklad Full Monty = Golo i Wesolo). Nie ma. Hm... dziwne. Wracam na strone z przegladem, patrze na obrazek okladki bo moze cos zle patrze... a skad, stoi jak byk Wielki Swia... ejze... prr szalona mowie sobie.
Wytrzeszczam oczy i wzrok mi baranieje, bo nagle mym czom ukazuje sie napis "Wieki Swiatla". Tia... Dysgrafia pierdzielona.
Patrze na liste e-ksiazek, owszem, The Light Ages figuruje.
Ale zeby nie bylo za pieknie, dwa dni pozniej udalo mi sie popelnic glupote literacka w odwrotna strone.
Otoz jest taka jakby instalacja "A Room for London", znajoma jednostka wylosowala tam wieczor dla X-ciorga, a ja zaintrygowana zdjeciami z tej imprezy wlazlam na strone i doczytalam sie, ze takich instalacji (o odmiennym charakterze acz identycznie unikatowych) istnieje na Wyspie kilka (sie to nazywa Living Architecture jakby ktos byl ciekaw). Rzucilam okiem na liste dostepnych lokalizacji i taka np Balansujaca Stodola mnie rozbroila srebrzysta elewacjia (Balancing Barn), ale moje oko przyciagnela pozycja, ktora dysleksja roboczo zinterpretowala jako Light House, czyli Latarnia Morska.
Od lat mlodych mam taka delikatna fiksacje na latarnie.
Morskie, nie uliczne!
Od przeczytania Latarnika mniej wiecej, zadawalam sobie pytanie czy moglabym byc latarnikiem i zawsze odpowiedz brzmiala jendoznacznie - TAK.
Niestety rynek pracy latarnikow jest dosc marny wiec rekompensuje to sobie odwiedzaniem wszystkich latarni jakie mi sie w moich wedrowkach napatocza, a juz pomysl spedzenie weekendu w latarni morskiej to moje wieloletnie marzenie.
Owszem, dodam, takie latarnie przerobione na turystyczna kwaterke istnieja, ale stawki za nocleg sa OBEZWLADNIAJACE.
Co zupelnie nie znecheca mnie do szukania nowych, bo a noz?
Takze haslo Latarni Morskiej, pozbawilo mnie mocy postrzegania i kliknelo samo na link.
Mym spragnionym oczom ukazal sie widok... Hm... Widok cokolwiek niezgodny z oczekiwaniem. Jakas taka ta latarnia niska taka. Nno taka parterowa wrecz bym powiedziala. Nie wykonczona jeszcze? Ale dostepna juz... I... zaraz, zaraz, dlaczego ona stoi na srodku lekko wylysialego lasu???
Ze co, ze to taka metafora?
Ze Morze Drzew?? 
Ale tam tych drzew to w zasadzie jak na lekarstwo, bardziej łąki lesne takie.
Ze takie niby "Stepy Akermanskie"??
"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
(...)
sród fali łąk szumiących, (...)" latarnia jak bunkier stoi?
Ale od kiedy Mickiewicz, az taka inspiracja dla Walijczykow jest??
No wlasnie.
Patrze na lokalizcje goegraficzna, bo moze blisko jest morze a to jakas skarpa taka uber wysoka?
(bo bylam juz na latarni ktora byla wysokosci pietrowego domku, a stala na bardzo wysokiej wysunietej skarpie wiec nie musiala byc wysoka wieza).
Nie. Morza tam ni cholery nie ma w bliskosci.
Tknieta niecnym przeczuciem i pamietna jeszcze Wielkiego Swiata/Wiekow Swiatla, wrocilam na strone glowna i patrze na liste i wzrok mi baranieje. Cholera by to wziela.
Jak byk stoi Life House. Tym razem to juz nawet nie dysleksja ale chyba jakas ina dyspercepcja mnie dopadla. Albo Bujna Wyobraznia.
Po czym pomyslalma, ze owszem Life z Lite to akurat dla mnie nic nowego pomylic, a Lite to przeciez skrocona wersja of Light wiec w tym szalenstwiem byla logika.
Logika Szalonego Kapelusznika!



Korekta - Bozenka mnie pouczyla, ze to dysortografia, a nie dysleksja byla.
Nie bede sie upierac, bo czepiaja sie mnie obie i skad ja biedny zuczek... tfu mRufa, mam wiedziac, ktora mnie akurat przygwizdala.