Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Wednesday 17 February 2016

mRufa i Szop negocjuja o Renate, czyli Niszczyciel mRufa przycumowal na zakupy w Buraczanych Polach

Miala byc trzecia czesc moich przygod zwizanych z samolotami roznej masci i bedzie bo gotowa czeka, ale najpierw swieze buleczki. Z Buraczkiem mozna by rzec.
Bo jest tak. Diabel w Buraczkach wypuscil w swiat Szopa (patrz bannerek na boczku. Na prawym boczku. O tym: -->>).
Diabel Szopa wypuscil w swiat rekinow biznesu. I na samym wstepie Szop narwal sie na... Niszczyciela "mRufe".
A bylo tak:
Szop mial na stanie rozne cudenka, ale nie mial Renaty. No to zesmy lobbing z innymi przypuscili i Renata sie byla pojawila!
Sowa Renata, wkrotce na mojej lodowce, courtesy of Diabel w Buraczkach

"Hurra!" wykrzyknelam i popedzilam wszystkim o tym mowic.
Po czym udalam sie do Szopa.
Szop powiedzial:
'la, kochana, najpierw sie zarejestruj, numer buta ksiecia Omamu obowiazkowo, reszta opcjonalnie'
Spragniona Renaty wypelnilam pracowicie formularz, dokonalam aktywacji liniami papilarnymi lewego duzego palca u nogi (nacisnelam nim klawisz na linku aktywacyjnym) i juz bylam w ogrodku, szlam witac sie z gaska..erm.. Suffka...
Renata do koszyka i w krzaki. Taki byl plan.
A wyszlo jak zwykle, czyli....

Koszyk, zakup, akres dostawy, adres faktury.
Renata wedruje z Buraczanych Pol czyli kraju Teutonow, na Planete Ojczysta, bo bedzie mieszkala wlasnie tam miedzy innymi, poza tym tam ktos jest na biezaco, a na Wyspie lapanie mnie w domu to jak strzelanie do ruchomego celu... bardzo wyczynowe. No i na dodatek na Planete Ojczysta wybieram sie w niezbyt odleglej przyszlosci.
A place ja. Z Wyspy. Wykoncypowalam sobie zatem, ze dane na fakture pojda do platnosci.
Blad.
Ale to drobiazg.
Bo...
Przyszla chwila prawdy, czyli wymiar kary, czyli trzeba wyskakiwac z funduszy.
Nie przestraszylam sie wcale wszak Suffka to stworzonko delikatne, szczgolnie gdy pozbawione kofeiny i na dodatek pod ochorna wiec pdrozowac musi w luksusie.
Opcje byly dwie:
Platforma Platnosci (PP)
Hydraulicznie (Przelew)
Przy czym Platforma Platnosci miala tez wyliczone karty kredytowe co zinterpretowalam nastepujaco: wybierz mnie jesli chcesz placic via PP albo karta platnicza. Chcialam to drugie wiec bez trudu przekonalam sie, ze wlasnie tak jest.
Dodam, ze moglam tez wykorzysta Hydrauliczna, bo umiem, ale uznalam ze koszty transportu Suffki beda o polowe mniejsze niz koszty przelewu na Buraczane Pole.
I malo brakowalo, a zalowalabym tej decyzji nadal... Ale nie uprzedzajmy faktow.
Wybralam zatem PP i ufnie klikam "Zaplac".
Oczom mym, nadal ufnym, ukazuje sie widok strony na ktorej mam potwierdzenie koszyka i informacje:
Platnosci PP
I...
I na tym koniec.
Wiecej opcji brak.
Ale jak to? Przeciez te karty?
To znaczy co? Ze musze via PP?
Dodam wyjasniajaco, ze konta na PP nie mam i zamierzam pozostac w tym stanie. Z roznych powodow, glownie historycznych ale takze paranoicznych.
No dobra, to przeciez nie taki dramat, na PP mozna tez placic anonimowo, tzn chcialam powiedziec bez posiadania konta.
Wiem bo w Kolchozie korzystamy z tej samej Platformy Platnosci dla naszych darczyncow inie musza oni wszyscy miec konta tylko jada z koksem jak i kiedy im sie to podoba.
no to klikam dalej i widze kolejna strone ktora mowi:
Platnosc PP
a) Zaloguj sie do PP i plac.
b) Nie masz konta na PP? Zarejestruj sie i plac.

I tyle. trzeciej spodziewanej opcji brak.
No to patrze na te strone juz troche baraniejac, ale jeszcze badawczo, szukajac opcji trzeciej pt. "zaplac jak gosciu".
Brak.
Nie ma. Przeturlalam cala strone na wszystkie spodoby i nie widze.
"Qrrr...." wymamrotalam.
Ale patrze dalej bo znam ja swoje mozliwosci i przeciez nie mozliwe zeby nie bylo, ja po prostu jej nie widze.
No skad.
Nie ma.
No to juz pelna rozgoryczenia, ze chcialam dobrze, a wyszlo nawet gorzej niz zwykle, czytam po kolei kazdy wyraz na stronie i na samiuskim dole napisane jest drobniutkimi literkami
"cancel and go back to ****@****" czyli do Szopa, jak sie okazalo.
Kliknelam i do Szopa wrocilam, nadal zaskoczona brakiem bramki numer trzy, myslac ze zmienie metode platnosci i skorzystam z Hydraulicznej.
Dobrze, ze juz bylam zaskoczona i jeszcze nieco zbaraniala to przynajmniej mialam juz wprawe, bo oczom mym ukazalo sie u Szopa:
'Zamowienie potwierdzone. na dokonanie platnosci masz 7 dni'
A pod tym przycisk z napisem
'Idz na PP i wyskakuj z funduszy'
A obok PP szyderczo widnialy symbole kart platniczych, ktore tylko mnie rozjuszyly.
Z resztka nadziei zajrzalam na swoja skrzynke emaliowa, ale i tam pociechy nie bylo bo byl mail w mowie ojczystej, ze slowami
'Zamowienie potwierdzone. Na dokonanie platnosci masz 7 dni'.
Zalaczony byl takze regulamin.
Rozpaczliwie otworzylam go myslac, ze cos tam doczytam o zmianie platnosci, anulowaniu albo co... Moze i cos tam bylo, ale... po niemiecku.
Pomyslalam sobie, ze to juz stanowczo przesada, tyle dobra na mnie jedna. Bo o ile paroma jezykami jako tam wladam, to akurat nie tym...
Nie poddaje sie latwo wiec przekopalam sie przez wszystko co byl do czytania u Szopa i jedny pocieszenie ktore znalazlam to ze za anulowane tranzakcje prowizji nie pobieraja wiec przynajmniej strat finansowych Diablu nie przysporze.
Przelknelam gorzka pigule i ze skrucha napisalam do Diabla, ze ten Szop to nie Szop tylko Zonk.
Bo trzeciej bramki nie bylo.
Wsciekla na siebie i rozzalona na Szopa siedze w Lochach i z tego wszytkiego odwalam robote jak maszyna.
Dzien mija, a Renata nadal niczyja.
A mnie coraz gorzej bez niej.
Pochwalilam sie swoim nieszczesciem przyjaciolce mojej, zwanej tu Kotem. Kot sie stosownie uzalila, bo dzien wczesniej ona miala podobne starcie, tyle ze z urzedem pocztowym i knula popelnienie wykroczenia, do czego zniechecilam ja donoszac ze to co planuje to troche wiecej niz wykroczenie i tez sie stosownie uzalilam.
A dzien dalej mija.
Diabel milczy, mnie glupio i przykro bo sie napalilam jak szczerbaty na suchary.
Przed samym koncem dnia przychodzi do mnie Kot. Ot tak pogadac.
Zeszlo na nasze potyczki - moja z Szopem i jej z Poczta Jej Krolewskiej Mosci. Okazalo sie, ze jej problem nie lezy na Wyspie tylko na regulacjach miedzynarodowych bezpieczenstwa - otoz od stycznie 2013 nie wolno wysylac indywidualnym osobom perfum. Przechwycone perfumy sa niszczone, a czesto puste opakowanie po nich szyderczo dostarczane nadawcy. A czasem nie.
Podobni zapalniczki, ktore nie sa nowe i nigdy nie uzywane.
Temat zostal przez nas przemielony i przeszlysmy na Szopa i PP.
Kot wyrazila zaskoczenie brakiem trzeciej bramki bo ona tez zna PP i te opcje i nie rozumie czemu jej nie ma.
Wyjasniajac jej szczegoly mojego problemu postanowilam pokazac jej tego maila z potwierdzeniem, ona zaczela co mamrotac, ze ma konto na PP ale nigdy nie uzywane wiec tego, skorygowalam ja, ze mam plan B juz uknuty i dopiero jak on nie wypali bede miala problem.
Pokazalam jej maila z linkiem i w odruchu nie bardzo wiedzac jakim, mowie:
"Zobacz, pokaze Ci jak to wyglada" i kliknelam na ten link.
Zabralo nas do Szopa gdzie byl przycisk PP z szyderczo mrugajacymi symbolami kart platniczych.
Kliknelam na niego, bo probowalam tego juz wczesniej bez skutku i mowie:
"Zobacz... hm... jak sie okaze ze ta trzecia opcja tam teraz jest to sie skicham (w oryginale uzylam innej czynnosci fizjologicznej)..."
Oczom naszym (moim niespokojnym, Kota zaciekawionym) ukazala sie strona calkiem jak poprzednio... no prawie calkiem, bo...
TAK!!
pod opcjami a i b byla trzecia
c) plac jak gosciu!
Kot dostala ataku smiechu
Ja zreszta tez.
Pospiesznie wykorzystalam obecnosc opcji c i wyskoczylam z funduszu (tu ujawnila sie blednosc mojej logiki, ze adres do faktury pojdzie jako adres billingu w PP. Otoz kraj zostal przeszwancowany poprawnie - Wyspa, ale reszta czyli parametry typu ulica i kod poszly z Planety Ojczystej...), a pozniej to juz musialam biec do swiatynii dumania zeby sie skichac bo jestem "woman of my word" i jak zapowiedzialam tak uczynilam.
Nastepnie napisalam u Dziabla, zeby mnie zignorowala i musialam juz wychodzic bo czekal na mnie kolega pasazer i do emalii dopadlam dopiero pozniej.
Ubawiony Diabel byla wielkoduszna i wybaczyla mi sianie popeliny.
Takze okazalo sie, ze Szop to NIE Zonk, tylko przyplynal przez nikogo niezauwazony Niszczyciel '
"mRufa" i rozrabia.
Oczywiscie moja niedole opowiedzialam koledze pasazerowi, ktory jest tez kolega po fachu tylko bardzi technicznym niz ja.
Kolega zachowal sie po dzentelmensku i przekonywal mnie, ze to nie moja wina, bo to na pewno java skrypt sie nie odswiezyl za pierwszym razem i to co zobaczylam bylo jakis starym ekranem prawdopodobnie scashowanym.
Milo z jego strony, ale nie mial wyjscia bo w tym tygodniu jezdzi ze mna do Kolchozu.
Osobiscie uwazam, ze dopadla mnie pomrocznosc jasna i najnormalniej w swiecie patrzylam na trzecia opcje kompletnie jej nie widzac... ;)
Dzis polazlam do Szopa ponownie i powtorzylam tranzakcje i trzecia bramka widoczna jak wol pod opcja a i b wiec stanowczo Szop to nie Zonk :).
Ten wpis NIE jest sponsorowany przez Szopa.
Ani Diabla.
Ani nawet Buraczki.
Promuje go dobrowolnie, a i z wielka przyjemnoscia :)

18 comments:

  1. A kawę przedtem piłaś, czy występujesz jako zastępstwo Renaty próbując przygód w LeSzop? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie pijam kawy. Ale pije trucizne (z duza zawartocia kofeiny), ale jeszcze rozcienczam wiec jeszcze nie zaczynam przypominac Renaty... mysle, ze z tydzien pociagne, a poznie jwysle do Diabla wlasna podobizne i kaze zgasywac kto jest kto ;)
      Lody z Szopem przelamane chyba, bo dzis juz nie bylo scysji jak negocjowalismy :)

      Delete
    2. red-bulla rozcieńczasz? czy co? :D

      Szop ogólnie chyba da się podejść, jak tak sprytnie się zagai ;)) Tak wygląda przynajmniej :D

      Delete
    3. Rrrrany red-bulla? No skad, jeszcze mnie tylko skrzydel do kompletu trzeba... To by dopiero bylo... Zobaczy Bozena jak narozrabialam latajac na symulatorze to przestanie nawet zartowac na temat puszczenie mnie bez nadzoru w przestrzen powietrzna lol :). PepsMax pijam. Dla smaku, nie dla pobudzenia lol.

      Delete
    4. aaaa, odrdzewiacz! To trzeba było od razu tak. Bożena czasem sięgnie po zbliżony atrybut (nie max akurat) i potem po drugi i po trzeci .. i potem robi sobie odwyk, bo mogłaby nic nie jeść tylko pić pepsi. O dziwo nie robi to dobrze na figurę. ;)

      Delete
    5. No ale ja to nazywam trucizna. odrdzewiaczem nazywm pozostale wiaranty napojow z kofeina ;) Pije kochana odkad stala sie dostepna na Wyspie/w Europie. Tez sobie robilam 2 razy odwyk bo przeginalam i robilam sie nerwowa jak nie mialam w zasiegu wzroku butelki dwulitrowej zapasu. po ostatnim zaczelam mieszac na pol woda (chyba ze akurat mam faze bezsennosci, albo musze przejchac z Orkadow do Oxfordu w jeden dzien. Ani jedno ani drugie nie zdarza sie zbyt czesto). Polska w ciagu ostatnich 7/8 lat zmienila recepture i smak jest juz prawie nieakceptowalny dla mnie wiec na Planecie Ojczystej jesten na dobrowolnym poscie i pijam inne rzeczy. ;)

      Delete
  2. tak to jest, jak się czegoś wściekle szuka :D

    a ja tam z PP korzystam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. This comment has been removed by the author.

      Delete
    2. Ja tez, ale wlasnie tylko z opcji "plac jak gosciu". To place i od razu sie czuje jak gosciu. Zas szczegoly moich kart platniczych znam tylko ja ;)

      znowu mnie dobila literowkowosc... eh...

      Delete
    3. Hej, hej, chcialam do Ciebie napisac, a nawet skomentowac ale podobno jestem anonim i nie moge, bo nie mam konta na blox. Bo u Bozeny zamilklas wiec sie zmartwilam cisza :).

      Delete
  3. No kochana, co to ma znaczyc "bo dzis juz nie bylo scysji jak negocjowalismy" !! A czy kiedykolwiek byla, ja przepraszam?? ;)
    Poza tym jesli chodzi o zakrecenie, to jestes moim lustrzanym odbiciem. Ja kiedys pewnie zapomne jak sie nazywam, albo gdzie mieszkam. Dzisiaj poszlam do tego lekarza w koncu, i dalam pani w recepcji najpierw dowód osobisty zamiast karty zdrowia, i nie rozumialam o co pani chodzi - trzyma w rekach moja karte i sie pyta czy nie mam karty??. No w koncu zajarzylam, dalam jej karte, ona postukala w komputerek i stwierdzila, ze przeciez termin mam dopiero za godzine, wiec czemu juz przyszlam.
    No, takze ten. Se posiedzialam w poczekalni. A na koniec dostalam od tejze pani w recepcji plik kartek (zwolnienie jest u nas w trzech kopiach, plus recepty) - wpakowalam do torby nie patrzac, dopiero w domu zobaczylam, ze recepta jest dla pana Karla Brauna. No co jak co, ale chyba nie nazywam sie jednak Karl Braun... No chyba ze zapomnialam...

    ReplyDelete
    Replies
    1. no byla scysja. tylko nie zez Szopem a z Java prawdopodobnie. albo moja pomrocznoscia jasna ;)
      No popatrz czyli zueplnie jak ja do sadu popedzilam dzien za wczesnie bojac sie ze sie spoznie... A z ta recepta to tez ladnie chociaz to akurat pani z recepcji dala popis. Ja dostalam raz w kopercie wezwanie na kontrole astmatyczna dla siebie oraz dla jakiejs pani Donovan. Nawet przejrzalam liste moich bylych/niedoszlych na wszelki wypadek, bo moze przeoczylam fakt zamazpojscia wlasnego w jakiejs chwili szczegolnie zakreconej, ale nie. Zadnego Donovana nie bylo. Nawet w szczeniecych latach sie w Jasonie Donovanie specjalnie nie podkochiwalam wiec tego... ;)
      Dobrze ze poszlas bo to i na pecine pomoze jak posiedzisz w domu i juz nie bedziesz na obcych ludzi kichac nieprawdaz... ;)

      Delete
    2. :))) no, to sie udalo z tym sadem - nie spóznilas sie!
      Ah, w sumie to pocieszajace jest z jednej strony, ze czlowiek nie jest sam w tym zakreceniu. Ale gdybys jednak przeoczyla fakt zamazpójscia, to trzeba przyznac, ze zgniotlabys konkurencje w pyl i na miazge :)

      Delete
    3. Tez tak mysle. I siebie bym tez w pyl.
      W takim serialu Bign Bang Theory byl o tym jak jedna z bohaterek odkryla ze jest od roku czy dluzej mezatka i wcale o tym nie wie, bo po pijaku z byly facetem pojechali do Vegas i mysleli ze te sluby z Vegas to sa dla jaj, a nie na prawde ;)
      W Vegas nawet bylam owszem. Przejazdem. Nawet z kolega czyli teoretycznie ryzyko bylo, ale po pierwsze nie zatrzymywalismy sie tam wcale, a po drugie on juz byl zonaty wczesniej, beze mnie i na dodatek nie nazywa sie Donovan wiec tego... Uff... ;)
      Z tym sadem to bylo troche gorzej bo byly straty, moze nie w ludziach ale w godnosci osobistej i uzywalnosci konczyn na pewno.
      Chcesz to popatrz: http://piszmowilibedziefajnie.blogspot.co.uk/2015/09/latajaca-mrufa-czas-alternatywny-i-jak.html

      Delete
    4. Naprawde myslisz, ze w Vegas sie przed slubem kogos pytaja, czy juz przypadkiem jest zonaty? Ja mysle, ze nie. No i nazwisko tez sobie przeciez mozna zostawic swoje, wiec wiesz... :}

      Delete
    5. Myslisz, ze dlaczego sparlam sie jak osiol w kapuscie w Vegas NIE zatrzymywac? ;)
      Ale wtedy jest niewazne, wiec czuje sie kompletnie spokojna, ze JESZCZE takiego numeru sama sobie nie wycielam...
      A to by sie Z swoja droga zdziwil jakby sie okazalo ze haremik ma ;)

      Delete
    6. Tak, zycie jest pelne niespodzianek... Ja sie ns przyklad bardzo czesto dowiaduje, iz jesstem mezczyzna. Rozne instytucje tak w listach twierdza, uparcie zaczynajac od slow "Lieber Herr Joanna B.!" No bo przeciez wiadomo, skoro Joanna, to napewno Herr, co nie.

      Delete
    7. No popatrz, mnie tez sie zdaza. Mr mi czasem wstrzela, a no hotmaila nagminnie dostaje spamy o powiekszaniu mojej (?!?!?) meskosci o roznych goracych kasiach i jolkach nie wspominajac. Ani razu bie bylo goracych henkow i kazikow co sugeruje gdzies kiedys jakis spambot uznal mie za plec meska. Wczoraj tez mnie spotkala niespidzianka troche inna ale tak kretynsko glupia ze do dzis nie wiem czy turlac sie ze smiechu czy robic awanture.

      Delete