Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Tuesday 11 October 2016

Zaslyszane na przestrzeni lat - dzieci mowia

Jakos tak mi sie zebralo w Listopadzie, zeszlego roku na wspominki, nie wiedziec czemu, moze przez to zem sie postarzala akuratno o rok kolejny...
A moze przez to, ze rozmawialam z kims o osobowosci i akcjach mojej CO plci zenskiej i mi sie przypomnialo pare innych tekstow dzieciecych, w tym moje osobiste?
Co by to nie bylo postanowilam troszke to wtedy pospisywac, bo i czemu nie. I wlasnie spis nabral mocy urzedowej.
Zaczne od siebie.
Stanowczo zaslyszane bo ja tego nie pamietam...
Nie mialam jeszcze lat 3 na pewno bo mieszkalismy jeszcze w domu nauczyciela (Osobista Rodzicielka byla tym nauczycielem) przy lokalnej szkole. Mowimy o koncu lat 70tych.
Jest cieplo, powiedzmy pozna wiosna/wczesne lato.
Mam kolege. Lukasz ma na imie, starszy pewnie z rok bo i nieco wiekszy ode mnie. Musi mnie bardzo lubic bo nagminnie zabiera mi lalki.
Nie mam ich tak znowu duzo, ale mam do nich wozek.
Z buda ten wozek.
Czerwony. (to juz pamietam, bo mialam go jeszcze przez pare kolejnych lat)
Z wozka mi je zabiera.
Pewnego dnia rozzalona, ze mi je tak zabiera poskarzylam sie Rodzicielce mojej osobistej.
Rodzicielka, widac w swawolnym nastroju, a moze z troski zebym nie zostala beksa, ktora trzeba cale zycie chronic przed wszystkimi poradzila:
"To daj mu w zeby i przestanie Ci lalki zabierac."
Podobno nie oponowalam.
Przy kolejnej okazji na lace, ktora robila za nasz plac zabaw aka podworko.

Na okolicznej laweczce siedzi kilka matek, ktorych pociechy brykaly wsrod traw.
Nadciaga Mala mRufa ze swym wozeczkiem.
Tym z Buda.
Czerwonym.
Na tej lace jest tez jej kolega Lukasz, aka Lalkonapper.
Lukasz podchodzi.
Mala mRufa, zerka nan rezoultnie do gory i wita go temi slowy:
"Lukas, otwoz buzie... To Ci dam w zeby zebys mi lalek nie zabiejal"
Jedna z matek na laweczce sie posiusiala podobno, druga prawie spadla na ziemie bo siedziala z brzega.
Kurtyna.
Czego jak czego ale logiki przyczynowo skutkowej odmowic mi nie mozna. Albowiem zeby dac komus w zeby trzeba miec je w zasiegu nieprawdaz.
-------------------------------------------
Mniej wiecej w tym samym okresie - moze z rok pozniej.
Jak wiele dzieci zamiast R mowilam J.
A jak bylam podekscytowana czyms lub rozentuzjazmowana to podobno lubilam sobie krzyknac HURA...
Are you getting the idea?
Moj biedny Fader przezywal katusze w miejscach publicznych, bo na przyklad na komunikat, ze idziemy na lody okazywalam swoj dziki entuzjazm...
Doszlo do tego, ze kazdy komunikat o czyms fajnym Fader poprzedzal zalecieniem "Tylko nie krzycz hura!".
Rodzicielka podejrzewam podchodzila do sprawy bardziej stoicko bo Mamy tak juz zwykle maja, ze jakos mniej sie przejmuja opinia publiczna, a bardziej szczesciem i dobrym samopoczuciem Latorosli... ;)
-------------------------------------------
W zblizonym okresie do powyzszych, acz pewnie jednak z rok-2 pozniej niz Lalkonapper, bo juz lapalam cyferki, otoczenie zanotowalo taki oto dialog malej mRufy z swoim Osobistym Dziadkiem.
Przy czym ja tez te sytuacje pamietam.
Dziadek udajac sie do drewutni po opal: "mRufciu, Dam Ci 2 zlote, a tym mi przynies drewna."
Ja, po krotkim namysle: "To ja Ci dam Dziadku 5 zlotych i sam dobie przynies."
Sluchajacy swiadkowie do dzis sobie chwala moja przebieglosc, podczas gdy znowu mamy do czynienia z prostodusznoscia i uczciwoscia mojej miniturowej wersji.
Namysl byl potrzebny z praktycznych powodow, mianowicie musialam sprawdzic czy mam przy sobie te 5 zlotych co mi sie zdawalo, ze mam.
To byla uczciwa negocjacja finansowa, a nie przekomarzanie sie  okolo-4 latki z Dziadkiem. Zawsze bylam nieludzko zracjonalizowana i doslowna jesli idzie o sprawy miedzyludzkie... szczegolnie jako maloletnia istota. (co moze wyjasnic, czemu nie obrazilam sie nic, a nic na zarzut bycia szczególarzem, uslyszany niedawno od Bozenkowej Sekretarki ;), tak, tak, prosze Bozenki - dawniej bylo duzo gorzej! )
-------------------------------------------
Wiele, wiele lat pozniej.
W posiadlosci moich ciotek, w tym jednej chrzestnej. Spedzam u tejze chrzestnej jakies male kawalatko wakacji.
Jako astmatyk mam pewien poranny i wieczorny rytual, znany wiekszosci astmatykow.
Pierwszy poranek po przyjezdzie.
Na stanie jest dwojka dzieci - Mala G i jeszcze mniejszy W.
W jest juz dwudziestokilku letnim mlodziencem o nieznanym mi stopniu poczucia humoru wiec na wszelki wypadek nie ujawniam imienia. G podejrzewam, ze raczej by sie nie przejela, szczegolnie ze od jakiegos czasu pracuje w przedszkolu.
W mial jakies 2 latka, pewnie nawet blizej 3, zwazywszy na wyszukane dialogi jakie prowadzilismy...
Jest ranek. Wstalam, odzialam sie i udalam do lazienki z moim nareczem inhalatorow (chyba ze 4 wtedy mialam).
Siedze w lazience i aplikuje je w scisle okreslonej sekwencji i dawkach.
Jeden na przyklad wymaga odczekania 10 minut przed zapodaniem kolejnego specyfiku, jeszcze inna wymagala: aplikacji na wdechu, przytrzymania oddechu na 10 sekund, wydechu, czynnosci powtorzyc.
W korytarzu slysze kroki dziecka.
W panice sprawdzam czy zablokowalam drzwi - do inhalacji uzywalam wtedy takiej wielkiej buly ktora przeslaniala mi gebe i nie chcialam zeby sie dziecko przestraszylo.
Slysze glosy:
W: "Zie mRufcia?"
Mama W: "Mrufica jest w lazience"

(tupot, szarpniecie za klamke, ja z ulga wydycham kolejna aplikacja bo te drzwi zamkniete)
Mama W kontynuuje: "Nie przeszkadzaj mRufci, bo ona tam oddycha"
Tu troche mnie zatknelo i prawie pomylilam sie w odliczaniu 10 sekund
Ale dalam rade.
Wydech. Psik/Wdech, 1...2...
W: "Bo jakby nie oddychala, to by byla umarnieta?"
Prychniecie w lazience, parskniecie w kuchni
Mama W: "Tak synku, bylaby umarnieta"
Kurtyna
Musialam wziac dodatkowa dawke specyfiku bo tamta sie kompletnie zmarnowala.
-------------------------------------------
Tego samego roku/lata, nad jeziorem rodzinnym - tzn kawalkiem brzegu jeziora, ktory nalezy do posiadlosci moich krewnych, zeby nie bylo ze my jacys wlasciciele ziemscy jestesmy.
To znaczy oni sa. Ja niekoniecznie ;).
Ja plywam wokolo pomostu, czekajac na Rodzicielke Osobista, celem udania sie na eksploracje akwenu - Rodzicielka z racji wieku i slabszego serca, mimo doskonalych umiejetnosci wodnych plywala z opona.
Samochodowa opona.
Jej wlasnej opony bym az tak nie podkreslala zwazywszy, ze sama mam nie gorsza...
Znaczy konkretnie to z detka od tej opony.
Tak dla komfortu ducha bardziej niz z potrzeby ciala, dostarczajac zreszta nam obu szeregu rozrywek typu "patrz, plyne w ramce".
Po pomoscie biega W.
Ja: "Tylko uwazaj zebys sie nie potknal bo tu jest nierowno"
W, po chwili namyslu: "Bo jakbym sie potkna i przewrocil, to bym sie udezyl w glowe i by mi glowa pekla, o tak na pol"
Tu demosntracja pekniecia od czubka glowy prze srodek nosa.
Ja zamarlam slyszac taka krwawa wizje roztaczana prze omc 3-latka, w pol machniecia noga i zaczynam sie zanuzac taka zdebiala w wodzie.
W kontynuuje "i krew by sie lala i mialbym potem taki plaster o tu" i pokazal na srodek czola.
Ja (otrzasnawszy sie z zaskoczenia zanim kompletnie poszlam na dno) : "Raczej mialam na mysli, ze wpadniesz do wody i bedziesz caly mokry"
Kurtyna.
-------------------------------------------
Calkiem niedawno bo chyba na poczatku ubieglego roku.
Smok (zwany tatusiem) usiluje czegos zabronic dziecku, czyli mojej Osobistej Chrzesnicy (lat 3):
"Nie ma mowy!"
Dziecko (rezolutnie): "Ale mowa juz jest!"
I wez tu dyskutuj z taka...
Kurtynka
-------------------------------------------
2008 rok. Nie ja osobiscie, ale przyczynilam się do scen kupując dziecku dElvix i Mundka Szczeniaczka-Uczniaczka zabawke edukacyjna. I nawet nie dziecko mowi, ale zabawka dziecka wiec prawie sie liczy.

dElvix pisze do mnie po jakims tygodniu od mojej wizyty: 'hm... ze szczeniaczka to chyba jak na razie najwiekszy ubaw mamy my...
Wczoraj okolo godz. 22:30 ja juz lezalam w lozku, a Mundek zmierzajac w jego kierunku wylaczal jeszcze swiatlo w salonie i przy tej operacji zaczepil noga zabawke, ktora odezwala sie do  niego: "Pospiewaj i pobaw sie ze mna" a Mundek na to "Spadaj! O tej godzinie bede spiewal?"
Myslalam, ze nie wyrobie ze smiechu w lozku.
Innego dnia znowu byla tez taka sytuacja, ze Mundek sie odgrazal w zartach, ze pojdzie do kochanki i tez jakos niechcacy zaczepil reka szczeniaczka, ktory byl razem z nami na kanapie w salonie, a szczeniaczek sie odezwal "Uuu... Laskoczesz..."
Ryknelismy na to smiechem, a za chwile szczeniaczek znow sie odzywa "Przytul mnie", a ja na to "Zobaczysz, wyrzuce Cie z domu razem z ta Twoja kochanka" :)"

-------------------------------------------
Dawno temu, bo w wykonaniu mojego CO plci meskiej obecnie, chlopiska obecnie prawie 19to letniego, ale wowczas kilkuletniego brzdaca. Przy okazji niedzielnej-koscielnej. 
W Kosciele jak wiadomo (a jak nie to wyjasniam) duzo sie spiewa, sporo stoi, z rzadka zapada cisza, zwykle gdy wszyscy siadaja lub wstaja, lub tez przeczekuja rozmaite inne manipulacje. Po zakonczeniu kolejnego z psalmow czy hymnow,  zapada cisza, na co moj chrzesniak uznal, ze przyszla jego szansa na wystep solowy i intonuje gromko:
"Maszeruje wojsko, maszeruje....!"
Kurtyna.
-------------------------------------------
Ostanio calkiem moja CO osobista, obecnie lat 4.5 z haczykiem. Usypianie. Dziecko na swoim lozku, Matka - Smoczynska na podlodze obok. Historyjki zostaly opowiedziane (np o zyrandolu, ktory spadl z sufitu i uciekl do piwnicy, albo o doniczce, ktora wpadla do dziury), dziecko przygasa, zaczyna rownomiernie posapywac, Smoczynska pelna nadziei, ze wkrotce przeszwancuje sie do sypialni i nawet sobie pospi jak czlowiek cywilizowany, a nie jak cavewoman na posadzce...
Nagle spod kolderki dochodzi mocno spiace pytanie
"Mamo, a dlaczego na ciaglej nie mozna wyprzedzac, a na przerywanej mozna?"
I wez tu czlowiek spij z takim dylematem!!
Nie musze dodawac, ze Smoczynska rozbudzona zostala kompletnie.
KURTYNA!

10 comments:

  1. Wielkie brawa dla koscielnego solisty, przynajmniej rozruszal troche atmosferke, bo zawsze tak powaznie z lekka posepnie na tej mszy bywalo :)))

    A czy Lukaszek otworzyl buzie? Chociaz ze zdziwienia? Bo lalki pewnie przestal zabierac.

    "Hura" jest rzeczywiscie dosyc atrakcyjne wokalnie i zaskakujace z "j" zamiast "r", nie ma ze to tamto, ale "rekin" mnie osobiscie totalnie rozczula i kladzie na lopatki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bo wogole to "j" zamiast "r" jest rozczulajace.Kolezanki mlodsza siostra akurat miala faze przejsciowa i juz "r" wykonywala, ale nie do konca zgodnie z potrzeba pisowni i zdarzal jej sie "jowej" a tu obok siedzial "Rew"... ;)
      Lukaszek aka Lalkonapper pewnie otworzyl, bo w tym wieku to sie jeszcze wypelnia dziwne polecenia bez namyslu, ale nikt nie zapamietal co bylo dalej bo wszystkie matki zajete byly wyciem i trzymaniem pecherzy na wodzy ;)
      Koscielny solista miewal rozne przypaly, a szczytem bylo upuszczenie swojego wlasnego, pieczolowicie wybieranego i zamowionego, tortu urodzinowego tuz pod drzwiami wejsciowymi kilka godzin przed impreza - 18tych urodzin. Na bok, zeby bylo smieszniej. Do dzis nie wiem jak zareagowal on ale rodzina kontrastowo - Mac atakiem smiechu, a Ociec rozkazem natychmiastoweg ozakupu ciasta zastepczego... ;)

      Delete
  2. Analityk z urodzenia, nie ma co :D Na logikę rozkminiłaś ten myk z zębami :D

    Ad2. Wyobraź sobie dwoje dzieciąt o blond włoskach, które śpiewają chórem:
    "Żyję w kraju w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ...." (całe szczęście zrozumieli, że w "fuja".

    Ad3 - a bo to nie był zarzut ani oblega ino stwierdzenie z obserwacji. Karolek też tak ma, ino w innych dziedzinach akurat ;))

    Ad4 - aż dziw, że tylko jedną aplikację musiałaś powtarzać :D Bożena na przykład wybierała przez chwilę paluszki z klawiatury...

    ad5 (albo coś, w każdy, razie idąc dalej) - Bożena aż szczerze żałuje, że szczeniaczka nie było u nich na stanie :D

    ad ciągła i przerywana. To jest w stałym repertuarze Karolka. Gdy już wszyscy sądzą, że on dawno śpi, nagle wysuwa się zupełnie przytomna głowa i pyta:
    a ciekawe kiedy wypuścili pierwszy odcinek Star Treka,
    albo
    a ciekawe kiedy wypuszczą DeLoreany z powrotem (auto z Powrotu do Przyszłości),
    albo
    a gdyby Yoda w trzecim odcinku siódmej serii osiemnastego rodzaju Gwiezdnych Wojen ...
    neverending story.


    ReplyDelete
    Replies
    1. O, i kto to mowi, ze ja to Analityk, a widzi strukture komentarza? lol
      Totez ja sie nie obruszylam, ale zaskoczylo mnie jak szybko sie polapalas w temacie :) wiekszosci ludzi zwykle opornie przychodzi pogodzenie sie z prawdziwa natura mRufy ;)
      Oj wyobrazaszam sobie doskonale... dElvix miala lepsze osiagniecie w tym temacie, ale i byla nieco starsza niz ja przy moim "hura" ;)
      Jedna aplikacje tylko bo juz ogolnie bylam troche zaprawiona w roznych bojach z inhalacja wersja rzeczywistosc... Yah i dElvix sie przyczynili calkiem osobno i bez porozumienia.
      Ha, to dobrze czulam ze sie moja CO z Karolkiem moze dogadac... tylko roznica wieku musi troche sie zmienic (w sensie charakteru, bo oczywiscie w latach sie nie zmieni lol), bo ona jeszcze nie w kursie filmowo-serialowym :D

      Delete
    2. hehehe :D się samo tak zrobiło z tym komentarzem :D:D
      CO z Karolkiem się by skumplowali w ramach innego tematu ALBO by jedno drugiemu przeszkadzało w spaniu(czytaj: w wymyślaniu nowego super-pytania dla rodziców pod tytułem "a ciekawe gdyby ...") :D

      Delete
    3. A w to nie watpie... Moze sie ich uda spotkac ze soba w tym roku, a jak nie to w przyszlym lol.
      Chyba nie mowilam Bozenie, ze dziecko z zacieciem ogladalo serial byl sobie czlowiek i bylo sobie zycie? Co jakos totalnie mnie nie dziwilo :D. Robot Wall-e byl na chwile ukochany, ale nadal od lat 2 Zlomek i Zygzak nadal na topie. tylko czekam kiedy uslysze "Ciocia, a kto jest lepszy kapitan Kirk czy Picard?" lol. (Bo ja z obozu ST bardziej niz SW, ale wroga trzeba znac wiec wszystkie SW obejrzalam. Raz.)

      Delete
  3. Kurcze, mój młody ostatnio dostał fazy jakiejś na zupełnie niegramatyczną odmianę. Nie wiem co się mu pomieszało w mózgu, ale tak ma. Jak sobie przypomnę, albo znowu strzeli jakieś hasełko to dopisze... nadmienię, w ramach przypomnienia, że Maleństwo moje ma lat 20... i więcej gaf językowych strzela obecnie niż mając 3 - 5 lat.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli Malenstwo Twoje jest tylko deczko starsze od mojego CO plci meskiej ;) - jest on bowiem obecnie konikiem blisko 19-letnim (za miesiac mniej wiecej). Nie wiem co popelnia (oprocz rzucania swoim tortem urodzinowym rok temu) bo jest wyjatkowo malomowny. Mozliwe ze tylko w pieleszach domowych i do domowych zblizonych ;)

      Delete
    2. No to ten mój gagatek (Maleństwo mówimy na niego, bo ma 196 cm wzrostu), w sierpniu skończył 20. Już za chwilę całkiem i "wech" świecie będzie dorosły, a fochy strzela takie, że zwyczajnie, chyba nadrabia fochy, których nie popełniał jako dziecko, ani jako nastolatek.

      o sobie przypomniałam... "obradzować" ostatnio było: "No i wiesz, jak się już to podzieje, to będziemy dalej obradzować co ma być." Musiałam sobie powtórzyć w myślach ono zdanie aby zaskoczyć o jakie słowo mu chodziło.

      "Obradzować" w sensie omawiać, nie żeby urodzaj był czegoś, czy ne daj bucek obrodziły jakieś rzeczy.

      Delete
    3. Mlodziez taka wybujala wzwyz dzisiejsza - moj CO plci meskiej podobne rejony wzrostowe osiaga, nie wiem dokladnie ile, ale 180 minal juz jakis czas temu.
      Obradzowa to proste - skrot myslowy od obradowac i uradzic, oczywiste. Kazdy adept tajemnej sztuki skrotow myslowych zgadnie :D A co dopiero ja Mistress Yoda skrotow... O moim szczycie kompresji pisalam i Skorpiona w Rosole:
      http://skorpionwrosole.blogspot.co.uk/2016/09/226-lapsusy.html
      Dziecka sa fajne :) aczkolwiek najbardziej te cudze, co mozla po paru godzinac przekazac na lono stesknionej rodziny. Takei juz nieco wyrosniete tez sa ok bo mozna im przestac truc za uszami (czytaj organizowac im czas do upadlego) i tez sie nie czepiaja nadmiernej swobody.

      Delete