Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Friday 23 June 2017

Komedia Pomylek, odcinek 2, czyli mRufa Niszczycielem trawersuje Przymorze, Pomorze i inne Zulawy.

Purystów geograficznych uspokajam - Geografia to cos co spotyka innych ludzi, nasz zwiazek jest taki, ze to raczej ja przytrafiam sie Geografii.

Otóz, jak juz dotarlam do Stolycy to zamierzalam byc tam tak krótko jak to tylko mozliwe, wiec po dlugich negocjacjach poprzedzajacych podróz, mielismy z Faderem PLAN.

No dobra, PLAN to mocne slowo. My mielisny luzny pomysl na zabicie 3 dni.

Pogoda miala co prawda zupelnie odmienne zamiary, wiec nawet dobrze sie zlozylo, ze ten nasz luzny pomysl byl tak luzny jak...

Loosest Slots in CT
Foto by mRufa, anno domini 2011
Postanowilismy mianowicie pojechac do Fromborka.
Nie tak do konca z czapy, ale glówny powód jest nieistotny z punktu widzenia historii.
A bedac tak blisko Gdanska postanowilismy skorzystac z okazji i odebrac zamowienie z najtanszej apteki internetowej jaka znam (najtanszej srednio, bo na upartego niektore suplementy bywaja tansze w innyc haptekach, ale w ogolnym rozrachunka apteka ta jest bezkonkurencyjna).
A tak w ogole to ja mialam od samego pcozatku niecny plan zawitac w Gdansku i spotkac sie ponownie z Wasami, bo czemu nie.

Bozena nie protestowala.
Zapewne z daleko posunietej grzecznosci.

Noclegi w Gdansku okazaly sie troche malo przyjazne (sezon, to czego ja sie dziwie, tak?), wiec za porozumieniem strony (Fader i ja) wybralismy ten Frombork.

Do Fromborka na 2 noce zapakowlaismy sie w moja ‘Szafe Gdanska’ w koncentracie, NIE zapomnialam torby z “zelem” i czescia slodyczy zamiecionych z polki w sklepie (Komedia Pomylek 1) i paru innych drobiazgów.
Mniej lub bardziej spodziewanych (nadal czekam na reakcje na BB, ale nie spodziewam sie peanów co o zawartosci, a raczej formy i pomyslowosci twórców ;) ).
Prowiant na wypadek jakby hotelowe sniadania byly deremne (nie byly, wiec druga salatka sie zmarnowala, bo po pierwszej dostalam epickiej rozpedziochy, chociaz w smaku byla dobra), Hektolitry napojow, bo Fader wybredny, a ja jeszcze bardziej.
I pojechalismy.

Juz poczatek byl niezly, bo Czolgowa Nawidakcja usilowala poprowadzic nas jakas droga, niezgodna z Fadera oczekiwaniami, wiec zjeb...erm... obsztorcowal ja (Nawidakcje) jak bura suke i kazal (mnie) jechac inaczej.
Mnie bylo gan-cygan-oraz-pomada któredy jade, wiec nie dyskutowalam.
Po paru kilometrach Fader wymyslil, ze jednak chyba nie mial racji i pewnie trzeba bylo tak jak Nawidakcja sobie zyczyla pruc, ale tu ja odmowilam uslug i nie zawrocilam bo pod prad kolejka formowala sie juz epicka, a ja mam awersje, wiec zaimprowizowalismy myslac, ze dolaczymy do tamtej trasy co to Fader myslal, ze Nawidakcja myslala... Ale Nawidakcja z uporem maniaka kazala mi zawracac i zawracac.
"Jeszcze czego!" wykrzyknelam zawiadiacko, "bede sie w ten korek pchala. A gówno!" I pojechalam kompletnie od czapy przez jakies zadupia.
Na zadupiach Nawidakcja wreszcie pogodzila sie z sytuacja i zaczela nas prowadzic na krajowa 7mke.

Jezdzil ktos ta cholera w ostatnich latach?
Bo ja nie.
I jesli nie bede musiala to moja opona na niej nie postanie dopoki jej nie przerobia do konca.

Jazda wyglada tak, ze jedzie sie troche stara Siódemka, troche nowa (cudo), a troche sie krazy po bezdrozach, tzn wg nawidakcji po bezdrozach, bo w realiach to sa jakies tymczasowki, czesciowo poblokowane pojazdami z budowy (drogi).

Wrogowi nie zycze.
Chociaz wlasciwie to klamie – wrogowi zycze.
Bo to nie zabija ale krwi napsuje, ze hej.

I na dodatek ktos ukradl Fastfuda w Ostródzie.
Fastfud jest teraz w miejscu ktorego nie mozna nazwac “Ostróda” bo jest tak daleko za miastem, ze juz przed kolejnym miastem i na dodatek nie da sie do niego latwo zjechac jadac na Polnoc.
Granda.
Droga do Czyscca to byla jak nic (bo Droga do piekiel jesk gladziutka jak platna autostrada – wszak wybrukowano ja dobrymi checiami).
To znaczy tak myslalam dopoki nie zjechalismy z niej na S22, tzw szybkiego ruchu (prawda) i po jakims czasie nie zjechalismy na droge pt 505 (ktora spokojnie mogla miec numer 666 gdyby nie to, ze byla dosc krotka wszystkiego raptem 15 km. Ale jakich... Jakos stanowczo przycmiewala ilosc... STANOWCZO).
Ja sobie w glebi duszy pogratulowalam, ze jestem z Wyspy i na dodatek zdobylam juz nawet Szmaragdowa Wyspe swoim autem, bo slowo daje, takiej drogi moje nerwy by nie zniosly.
Limit predkosci 60km/h, a za mna jechal kurier i co probowalam zwolnic blizej 40tu zeby lepiej widziec dziury w ktore sie wdoopiam, to siadal mi chamowato na ogonie i nic nie odpuszczal.
Jemu latwo – jechal sluzbowy mdostawczakiem i tylko do polowy drogi, a ja musialam rypac do konca.
Cala droge debatowalismy z Faderem nad tym czy wszystkie drogi do Fromborka sa takie i nawet mialam dzwonic do dElvix zapytac jej czy oni tez tedy jechali (wyszlo nam ze, tak, ale ich dziury byly o 2 lata mniejsze od moich).
Szczesliwie w hotelu poinformowane nas ze jest lepsza droga, przez Elblag.

I wlasnei tej drogi przez Elblag trzymalismy sie od nastepnego dnia, przyprawiajac Nawidakcje czolgowa o palpitacje elektronów, bo usilowala nas menda prowadzic uparcie n ate 505tke.
Nawet jak zapodalam trase na Krynice Morska, czy Gdansk.

Wstepnie nawet Fader usilowa mnie zmusic do posluchania nawidakcji, ale jak tylko sie otrzasnelam z zaskoczenia, postawilam sie okoniem i zrobilam po swojemu.

Frombork okazal sie bardzo mala miejscowoscia, z bardzo duza Katedra w srodku.
Bardzo duza katedra, foto by mRufy jezyna

Ja to nawet myslalam, ze to jakas twierdza, a katedra to okoliczny kosciolek, ale zostalam skorygowana, bo Katedra jak uslyszalam, byla za razem twierdza, w ktorej stacjonowal Kopernik ze swoim oddzialem, zapewne zanim wstrzymal Slonce i ruszyl Ziemie.

We wtorek 13tego, ktory wg Hiszpanów jest taki sam jak piatek 13tego, znowu rzucil sie na mnie Niszczcyciel.

Ale najpierw rzucila sie na nas pogoda.
Bardz obrzydka byla i bardzo nachalnie sie rzucila.

W ‘luznym planie’ byla na ów dzien przewidziana wyprawa do Gdanska, pobranie zamowionej paki z polowa apteki z pewnej bardzo fajnej apteki, a nastepnie poszwedanie sie po Starowce i w stosownym czasie spotkanie na szczycie.
Tzn spotkanie z Wasami.
Ale ta pogoda, wiec nie bylo po co sie spieszyc, bo ze spacer po Starówce gówno by bylo.

Zaproponowal wiec podroz setnymentalna – mianowicie wyskoczenie do Krynicy Morskiej, tam moze jakis posilek a’la obiadowy i podroz do Gdanska juz stamtad.
Obczailam kilometry i wyszlo mi, ze nie nadrabiamy jakos szalenczo duzo, a lepsze to niz siedzenie w hotelu, z bardzo slabym sygnalem TV i prawie nieistniajacym wi-fi.
Fader musial miec podobne odczucia (oprócz wifi bo jemy to lotto akurat), bo sie zgodzil od razu.

Ubralam sie do konca (obuwie i kurtka) przyszykowalam torebke, spojrzalam ponura na torbe z towarem dla Wasow i pomyslalam ‘Musze nie zapomniec i jeszcze to zabrac!’. Poszlam do lazienki, a nastepnie po Fadera i pojechalismy.
O robotach drogowych na S7 nie wspomne bo nadawaly drodze identyczny charakter jak poprzedniego dnia.

Krynica Fadera zaskoczyla wielkoscia, mnie mniej bo bylam tam zaledwie jakies 12 lat temu (z Wiedzminka), ale tez sie rozrosla. Fader zapragnal przy okazji odwiedzic okoliczne Piaski, ktore ja rowniez owe nascie lat temu odwiedzilam, wiec pojechalismy dalej.

Piaski okazaly sie byc trudnoosiagalne.

Tzn najpierw mialy byc jakies 3km od Krynicy, pozniej Faderu wymsklo sie ze jakos ze 6km, a w realiach okazalo sie, ze jakies 3km za Krynica droga zamienila sie w jakiegos mutant – droga byla wylacznie z nazwy, a w realiach byla to kupa dziur luzno spietych cienka siatka asfaltu.
Z czuloscia na kolejnym zakrecie owego mutant myslalam o drodze 505, bo tam jednak bylo wiecej asfaltu niz dziur.
Po drodze mijalismy pewien samochod ktory jechal tylko symbolicznie, bo tak wolno, ze wlasiciwie myslalam, ze sobie tak stanal beztrosko na drodze.
Ale jednak nie – on jechal.
Korzystajac z prostego kawalka, na wyrazne zyczenie wlasciciela Czolgu, czyli Fadera, wyprzedzilam go (ten samochód) i pojechalismy dalej.

Za kolejnym zakretem droga stala sie jeszcze gorsza, co wczesnie jwydawalo m isie niemozliwym.
W tym momencie jak na komende spojrzelismy na siebie z Faderem i mowimy “tamten dupek...” i ja dokonczylam "tam jechal tak ostroznie, a tu jest gorzej to jak myslisz, co zrobi tutaj? Wezmie samochod na plecki i przeniesie?”

Koszmar-Dziuro-Mutant zakonczyl sie jakies 3 km od Piasek (Piask?) i reszta drogi byla bardzo rozsadna.
Piaski tez sie nieco rozrosly, od mojej wizyty, a od Faderowej to juz w ogole.
Nawet mielismy sie tam zatrzymac na obiad, ale poprawila sie pogoda i Fader chyba zaczal czuc zew natury, ale jeszcze go przede mna ukrywal i zadysponowal, ze on juz nie chce zwiedzac Piasków.

Ruszylismy z powrotem.
Piaski sa prawie 11km od Krynicy.
Przeszlo 3 z nich to ten mutant drogowy, ktory wynika z prac modernizacyjnych parkingow lesnych pomiedzy Krynica, a Piaskami.
Jeden z parkingów nazywa sie “Go-Lasek” co mnie szalenie rozbawilo i zaitnrygowalo, bo nazwa sugestywna, a ja o plazy nudystów w tej okolicy jakos nie slyszalam.

W Krynicy uderzyla mnie mysl STRASZNA.

Pamietam jak patrzylam na Torbe z dobiazgami dla Wasów, ale NIE pamietam, zeby ja wkladala do bagaznika!!
Poinformowalam o tym Fadera, nastepnie czym predzej zjechalam na najblizszy parking przyuliczny w Krynicy i pobieglam sprawdzic.
NIE MA.
Bagaznik zawiera moja kurtke i na tym koniec.
QRWA.

Fader usilowal swoim sposobem przekonac juz wirtualnie Wasów (ktorzy nic nie wiedza jeszcze ani o Torbie, ani o zawartosci, a juz na pewno o tym, ze jej zapomnialam), ze nie moglismy jej zabrac, na co popukalam sie w czolo i wyjasnilam, ze tam so drobiazgi dla dzieci i ze bez tej torby to ja nawet nie zamierzam sie im na oczy pokazywac (Bozenka nie puka sie w czolo, nie po to dygowalam to wszytko i cieszylam sie ze sie uciesza, zeby moje glupie rotargnienie mi to popsulo).
Fader wiecej nie musial uslyszec – dzieciom przykrosci nie mozemy zrobic, tu mamy absolutny konsensus.
“To co, chcesz wrocic?”
“No dobrze by bylo” odparlam troche niepewnie, chamujac character (niepewna bylam jego rekacji, bo potrafi o gówno zrobic tornado, a powazny temat zdeprecjonowac, wiec nie mam pewnosci co bedzie dalej).
“A zdazymy ze wszystkim?”
“No ja mysle – apteka jest conajmniej do 18tej otwarta, a Bozenka i tak do 18tej pracuje”
“Co? To, o ktorej my sie znimi spotkamy?”
“No po pracy Tato, przeciez Ci to od 3 dni to mówie.” (tu znowu chamuje charakter, bo ma swoje lata i nawet trzydniowe gledzenie moglo mu umknac)
“To my w nocy wrocimy!!” (ocho, czuje tornado... i trace cierpliwosc...)
“No to co? Przeciez nie musimy jutro wczesnie wstawac? Poza tym oni jutro pracuje i maja szkole, a jeszcze poza tym ta restauracja do 21wszej otwarta wiec najpozniej wtedy wyruszymy”
“No to jedz juz.” (zrezygnowany bo mu popsulam taka piekan tyrade, zanim sie rozkrecila)

Spodziewajac sie wybuchu charakteru, bluzgów i zjebki jak stad do Ameryki, musialam najpierw pozbierac szczeke z podlogi po czym poslusznie ruszylam.

A opisuje ten dialog tylko dlatego, zeby Bozence pokazac, bo pewnie pamieta jak totalnie Faderu sie nie spieszylo do powrotu... ;).

Pojechalismy, przebilismy sie przez roboty drogowe, pobralismy Torbe i skorzystalismy przy okazji z urzadzen sanitarnych i ruszylismy na Gdansk.

I tyle wyszlo z mojego sprytnego planu NIE nadrabiania kilometrów...

Do Gdanska jechalismy juz w sloncu i tylko roboty drogowe i omc godziny szczytu nas troche dobily, ale apteka zostala zaliczona, postój celem zabicia czasu tez, az nadeszla 18ta i ruszylismy na uprzednio upatrzone pozycje parkingów przy dworcu glównym w Gdansku.

Ale to juz osobna historia.

Ciag dalszy nastapi.

12 comments:

  1. wiesz co, to ja się z Toba NIGDZIE nie wybieram, znaczy my tylko we dwie i pojazd, no chyba, ze obie będziemy miały roczny urlop przed wyprawa ;)))
    z Krynica mam piękne zdjęcie :D

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=511761798838911&set=a.103170739698021.6996.100000152859083&type=3&theater

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale dlaczego przed wyprawa ten urlop ma byc?
      Bo, ze sie nie wybierasz to wcale mnie nie szokuje - ze mna na wyprawach tylko osoby o mocnych nerwach i niewyczrpanym poczuciu humoru moga - patrze zwykly powrot z Frankfurtu pociagiem - co prawda tu problemem byl fakt komunikacji publicznej w szczegolnosci pociagów ktore mnie nie lubia, a nie tylko mnie jako takiej, ale przyklad trafny niezaleznie...

      z tematu zarcia w krynica to mam tylko jedno wspomnienie - mianowicie pierogi ruski polane skwarkami, z ktorch prawei polowa okazala sie byc pierogam ize slodkim serem... Oraz trzesienie ziemii ktore mialo epicentrum w okregu kaliningradzkim ale trzeslo tez Krynica i nami (Wiedzminka i mna).

      Delete
    2. bo jak zaczniemy czytać mapę i obierać kierunki, to możemy się zatrzymać np w Indiach, chcąc jechać do Zakopanego :D

      Delete
    3. Indie odpadaja, ale poza tym to wszem wszystko jest mozliwe. I ten urlop to na cala podroz potrzebny :) to rozumiem jez lol :D

      Delete
  2. O przepraszam, trochę protestowałam, bo we wtorki to tylko kolację mogę zjeść w towarzystwie, gdyż wcześniej nie mogę :D I to by było tyle z protestowania. :D

    Nie mówiąc o tym, że gdybyście nie jeździli w tę i nazad po torby różne, to też by nikt nie protestował :P Acz nie to, że się nie cieszymy :)

    A poza tym to fakt, rzeczywiście Fader jakoś do domu mnie gnał, nawet mimo aury krytykowanej przez niego obficie (i słusznie!). :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie pamietam protestów ;)
      Bo owszem cos tam bylo, ze lepiej by bylo w weekend, ale ja z weekendami mam problem bo zwykle spedzam je na podrózy na Planete Ojczysta i powrocie z niej wiec jest to logistycznie trudne, az kolei ze tylko na kolacje to akurat mnie nie zaszokowalo bo tez mam jakies tam obowiazki zawodowe i zdaza mi sie kiblowac w Kolchozie na przyklad w piatek do pozna (patr dzis ;) )
      A Fader krytykowal aure, bo przesz caly poranek doopilo zabami i wycieraczki nie nadazaly a reszte dnbia wialo obficie wiec tego. Dla emeryta z Mazowieckiego to jednak ekstremalna pogoda.
      Ja nie marudzialam (a jak marudzilam to kopa w tylek mi prosze zasadzic przy najblizszej okazji), bo ja z Wsypy. takei wiatry to ja nosem wciagam ;)

      Delete
    2. No więc trochę było tylko protestowania, bo przeż wiadomo co, kto i jak i gdzie zawodowo oraz prywatnie i na trasie :D
      Faderowi się nie wyrzuca tu nic, dzielny był niezmiernie :D

      Delete
    3. To byly negocjacje biznesowe lol :)

      Delete
  3. O raju, dobrze tu wrócić i się naczytać :) kisses

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej, no witam ponownie, tak? :) zawszes tu mile widziana "sasiadko zza miedzy(wodnej)"

      Delete
  4. Katedra? Zawsze myslalam, ze twierdza...

    ReplyDelete
    Replies
    1. No widzisz kochana, jak to sie czlowiek uczy caly zycie - ja optycznie uznalam, ze to twierdza a i zamek sie o uszy obijal, a to prosze Ciebie "Ufortyfikowana Gotycka Katedra", czyli 3 w jednym bo taka definicja na strone pt Zamki Polskie :)

      Delete