Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Monday 22 January 2018

Z zycia w Akwarium - mRufa's digest.

Otóz, od konca listopada oficjalnie, a od 2-giego stycznia faktycznie, pracuje w innym charakterze i przy nowym projekcie, który geograficznie siedzi niby na poziomie Lochów, ale wizualnie przypomina polowicznie oszkolne terrarium, albo akwarium z centrum handlowego, gdzie polowa scian jest przejrzysta a polowa nie. Czyli Kolchozowe Akwarium w Lochach.
Klatka z filmu AntZ, ukradzione z internetów

Akwarium ma takie zalety, ze rzadko ludzie antyglowy zawracaja bo jesli drzwi nie sa otwarte to istnieje ryzyko, ze mamy wazne spotkanie i nie da sie tak "och przechodzilam/em obok to wstapie" od niechcenia popelnic.
Akwarium ma tez zawartosc zroznicowana organizacyjnie - znaczy nie same Umpa Lumpy z Lochów w nim pracuja, ale paru wysokogórskich - czyli z poddasza tez, ale ogólnie dzien jak codzien.

Odslona pierwsza:
Sprawa rozgrywa sie w zeszly poniedzialek/wtorek, ale ma swoje korzenie w minionyn tygodniu - otóz w ów miniony piatek okazalo sie, ze od kilku dni nie wypuszczamy pewnego pliku dla jednej z agencji, która cos dla nas robi. Jednej z 3, dla których pliki sa generowane w tym samym procesie i wrzycne na osobne lokalizacje ftp.
Jest to duch mojej minionej pracy w Lochach.
Ian - kumpel, który zlecal wykonanie procesu, przyszedl do mnie z nadzieja w oczach tak wielka, ze nawet nie mialam serca popluc jadem, ze to nie mój problem.
Poza tym to dobry czlowiek i jeszcze lepszy kumpel wiec nawet jakbym poplula jadem to bym go nie pogonila.
Pokopalam zatem w konfiguracji i logach i ze strony systemu, którym zawiadywalam oficjalnie zaledwie 2 miesiace wczesniej nie bylo sygnalów, ze cos sie popsulo.
Co nie zmienia sytuacji, ze cos sie popsulo.
Pokopalismy dalej wspólnie z Ianem i wykrylo sie, ze nazwa lokalizacji ftp dla popsutego kawalka jest inna niz "mój" process sie spodziewal. Mianowicie zniknela z nazwy jedna spacja.
Mamy powód.
Ugodowy Ian spróbowal ja zmienic i dostal komunikat, ze ta spacja juz raz tam byla i chyba, ze nie moze jej dodac.
Ja zas zbaranialam. Po dalszym kopaniu wyglada ze ten patafianin ogladal sobie foldery na ftp i stwierdzil, ze mu sie ta spacja nie podoba i ja usunie i usunal pomiedzy 13ta 7 stycznia, a 13ta 8 stycznia. A to ze ktos moze jej uzywac to juz nie wazne i zostalo kompletnie zignorowane.
PRzypuszczam, ze geneza moze byc glebsza i moze po jakiejs zmianie okazalo sie ze tej spacji byc juz nie moze, ale o zmianie nikt nie zostal poinformowany.
Piany dostalam na pysku, dym mi uszami poszedl, ale dla Iana wszystko, wiec usunelam spacje z "mojego" procesu.
To bylo w piatek.
W Poniedzialek po piatku miala miejsce nastepujaca rozmowa:
mRufa: a zatem, w teorii, zakaldajac ze wszystko zadzialalo, krótko po 13.30 plik zbiorczy za te wszystkie dni plus dzisiejszy rekord powinny sie znalez na ftp dla FWP.
Ian: Super-chruper!!
-----po 13.30-----
m: Ty, zadzialalo??
I: Yayyyyy!!!!!  dzieki mRufa.
m: spoko. Ale jesli kiedykowliek dorwe tego patafianina co usunal spacje i nikomu nic nie powiedzial to mu zrobie z antyglowy mroki sredniowiecza.
I: To bylby film godny ceny biletu!
m: tarka do sera!
I: czy w sredniowieczu byly tarki do sera?
m: Nie wiem, ale wiem, ze jestem w stanie dokonac czynów sredniowiecznych przy jej pomocy (tarki do sera).
I: to juz predzej rozgrzanym do czerwonosci pogrzebaczem!!!
m: Pogrzebaczem to kazdy glupi potrafi!
I: Ale ile frajdy podczas podrzewania i zanaszac sie zlowieszczym rechotem w obecnosci ofiary!

Odslona druga:
Nastepnego dnia z kolei - po stresujacych spotkaniach i burzliwych dyskusjach, w ramach relaksu plotkujemy o innych.
Jak juz wspominalam - pracuje w Kolchozie, który jest organizacja charytatywna, ze wszystkimi zadami i waletami jakie za tym ida, czyli w porównaniu z rynkiem komercjalnym nie zarabiamy jakos szczególnie wspaniale, nasza technologia nie tnie krawedzi, ani nic z tych rzeczy, no nie?
No i mamy dostawce/podwykonawce co cos tam dla nas ma wdrazac.
Kolezanka z zespolu zaczela wspominac poczatki projektu jak to w jakiejsc przerwie rozmawiaja sobie towarzysko i ona zaczyna opowiadac, jak to przez ostatnie pare miesiecy pralki nie ma i musieli ze swoim partnerem korzystac z platnej pralni, ale uslyszala o tym jej rodzicielka mieszkajaca niezbyt daleko i wyrazila sprzeciw oraz zaczela im w tym praniu pomagac.
Na to odparla przedstawicielka podwykonawcy - z duzej firmy IT, na prawde duzej i bogatej:
"Och kochana - moje zycie poza praca normalnie sie sypie! Tez nie mam pralki - popsula nam sie i musimy korzystac z platnej pralni! A jest nas piatka w domu i to nie liczac naszych dwóch opiekunek do dzieci!!"

Odslona trzecia:
Jak sprawic zeby mRufa oplula monitor.
Otóz w dzisiejszych czasach trzeba dosc sporo - otóz trzeba zlapac mnie z dobra historia jak rozpuszczam granole w pysku.
Kolezanka opowiada:
"Bylam w pubie na jakims malym koncerciku, wieki, temu, (na oko przeszlo 20 lat temu) z moim ówczesnym chlopakiem, stalismy razem i trzymala rece w kieszeniach jego dzinsów.
W jednej z tych kieszeni mial on pieniadze i chcial je wyjac, wiec wyjal moje rece ze swoich kieszeni.
W tym momencie zobaczylam kogos znajomego i po prostu poszlam w tamta strone.
Chlopak wyjal pieniadze, czy moze sprawdzil ile ma i czekal, az wloze rece na powórt, ale ja nic, wiec pomyslal ze strzelam focha i bez ogladania sie za siebie siegnal do tylu i zlapal ze rece i wepchnal sobie te rece do swoich kieszeni.
Byly to rece bogom ducha winnego obcego chlopa, który akurat zdazyl za nim stanc.
(Tu parsknelam, ochlapujac okolice, w tym lapotpa, trucizna której uzywalam do rozmoczenia granoli.)
A ja to wszystko widzialam z odleglosci bo zamierzalam tego znajomego do nas doprowadzic", dokonczyla kolezanka, przygladajac mi sie rozbawiona i dodala "A mRufa wlasnie wyplula swój napój"
"Owszem, a dawno mi sie to nie zdazylo" potwierdzilam.
A w oku wyobrazni stanela mi scena z mojej mlodosci, która oczywiscie sie tu podziele, bo przesz to caly wic imprezy, zeby sie tu dzielic róznosciami.
Gogle czasoprzestrzenne wzuwamy bo skok na krótko ale bardzo gleboko!
Jestem w sredniej szkole, raczej jeszcze nie pelnoletnia, wiec mamy lata 90to wczesne. Po jakiejs kulturowo znaczonej wycieczce klasowej do Stolycy (mozliwe, ze z muzeum karykatóry na Starówce) wracamy z kolezanka/ami do domu.
Nosze torbe naramienna - no wiem ewenement, ale to jest torba niezwykla bo dzinsowa. Nie uszylam jej sama, ,chociaz zawsze chcialam, bo z dzinsami bylo u mnie slabo i nigdy nie bylo tak, zebym miala pare która maglam przerobic na torbe. ale jest to super-trendy torba, wiec ja nosze.
Autobusem wracamy, bez nadzoru. Wsiadlysmy, usiadlysmy i gadamy, zasmiewamy sie glupkowato bo chyba kolo jednej z kolezanek przed nami usiadl niezle wygladajacy facet, do mnei dociera ze jestem w autobusie, wiec moze ta torba z ramienia powinna sie znalezc na kolanach a nie zwisac smetnie trac dnem o podloge, wiec nie myslac juz nic wiecej siegam na slepo reka w dol i neco za siebie, labie dznisowa tkanine i ciagne.
Ciagne i ciagne i dociera do mnie ze torba ani drgnie.
Zaintrygowana pochylam sie i odwracam zeby sprawdzic o co zaczepila i
...
...
...
spotykam wzrok niesamowicie zbaranialego chlopaka, którego energiczne od paru minut ciagne za nogawke!!
Okazalo sie, ze siegnelam za daleko!!

Juz nawet nie pamietam czy przeprosilam czy tylko puscilam mu te noge i zlapalam torbe.
Dziewczyny zas mialy kolejny powód do rechotu, ze mRufa obcych chlopów za nogi lapie w autobusach...

Tak sie kladzie podwaliny do porzadnego braku reputacji.

Kurtyna.

26 comments:

  1. A jakby to bylo dzisiaj, to bys mu te spodnie sciagnela prawdopodobnie calkowicie, bo teraz tak jakos nisko sie gacie nosi. Nisko i luzno. Znaczy na górze luzno, bo w lydkach to obcislo. No ale w kazdym razie zaswiecilby majtami, nie ma sily. Imagine that! :D Wiec w sumie nie bylo tak zle ;)

    Jak sie szuka spacji na monitorze pelnym dziwacznych literek i znaczków bez ladu i skladu? Przez lupe? Czy na jakis wabik - ciastko z Nutella, czy cos. "Taaaas tas tas, pójdz spacjo, pójdz tu, taaaas tas tas" czy tak "kici kici" (jak sie wola na spacje?)
    Ale na powaznie: Szukanie igly w stogu siana wydaje mi sie przy tym zajeciem wrecz relaksujacym i bezwstydnie latwym...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Patrz, nie pomyslalam o takim scenariuszu wspominajac rzewnie moja przygode z nogawka, ale siedzacemu chyab bym nie sciagnela takich porteczek, nie?
      A co do spacji to wciagam nosem na sniadnie - spróbuj szukac PRZECINKA, na takim ekranie - to byl mój chleb powszedni przed transferem do akwarium - przecinki byly niebezpieczne i regularnie jakis sie komus premycil powodujac krach kosztuajcy pare godziny sprzatania ;).
      Wiem natomiast co sie mówi jak sie odkryje jej brak - tej spacji, ale to niecenzuralne bardzo rzeczy sa wiec sobie sama wyobraz :D

      Delete
    2. Szerlok Holms normalnie. O sokolim oku. Serio, klaniam sie w pas.

      A to on stal, ten osobnik! Jakos go zwizualizowalam na stojaco.
      A torbe ze starych dzinsów tez wtedy straszliwie pragnelam miec, pamietam je, pamietam. Ale nie dysponowalam ani materialem w formie niepotrzebnych dzinsów, ani zdolnosciami krawieckimi (co trwa do dzis). Ba, cos takiego jak niepotrzebne dzinsy to trudno bylo nawet sobie wyobrazic! Ze jak NIEPOTRZEBNE dzinsy, matkobosko!

      Delete
    3. Nie no i on siedzial i ja tez siedzialam. Nie pamietam czy to byl autobus czerwoniak, czy juz któras z prywatnych linii co jezdzily do Stolycy od nas, ale chyba czerwoniak, bo wydaje mi sie ze mial nam uciec z petli i sie pedzilo zeby zdazyc.
      No wlasnie - ja w ogóle pewnei dzinsów wtedy nie mialam, a co dopiero stare i niepotrzebne lol. Teraz to bym se mogla szyc toreb a toreb, i to nawet z roznych kolorow dzinsow bo jak sie skoncza to tylko w jednym miejscu, a cale nogawice zostaja do uzytku, ale nie mam parcia na dzinsowa torbe ;)

      Delete
  2. dobrze, ze nic w gębie nie miałam, bo bym pluła na własną klawiaturę :D

    w moim akwarium, widziałaś! to ja siedzę tak nastroszona, ze nikt nie wejdzie :D

    mama mojej nieżyjącej już przyjaciółki Elki umiała szyć, kiedy wew szkole założyli pikne, dżinsowe, nowe zasłony, na które patrzyłyśmy z dzika zazdrością, Elka siedząc kole okna mówi:
    - A popaczymy żabek czy mocno czymajo?
    - Pacz!
    nie czymały mocno, ja miałam torbę, Elka spódnice i torbę, Grażyna torbę i kamizelkę, do szkoły tych rzeczy nie brałyśmy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to chyba normalne, ze lepiej nie miec tu nic w gebie ;)
      W sumei to po roku juz mozna bylo nosic te rzeczy do szkoly, nikt by nie powiazal ze zniknieta zaslona ;)
      Ale patrz, ze kupic w sklepie nie szlo, a na zaslone do szkoly to jak najbardziej, wot zagwozdka historyczna ;)

      Delete
    2. ten dżins miał lekko szary odcień, nie spotykany raczej ;))) czasy jak najbardziej dziwne, toć książki kupowałam u rzeźnika :D

      Delete
    3. a nie to faktycznie, ryzykownie byloby nosic nawet po roku :D
      Moja RO wedlwoskie beczulki (te stare PRAWDZIWIE z pradem) kupowala u rzeznika :D

      Delete
    4. paczpani, rzeźnik był jak magiel :D

      Delete
    5. A tego to nie wiem, bo my z magla nie korzystalismy i przez lata nie wiedzialam co tam sie robi - kolo magla byly sklep wielobranzowy, gdzie sie rozne roznostki kupowalo, a ten rzeznik byl akurat prawie na przeviwko od magla wiec nagminnie przechodzilam z RO obok i zastanawialam sie co tam pani robi caly dzien bo zawsze siedziala i ja bylo widac, a poza nia nic nie bylo - calosc byla na zapleczu, a front tylko kobieta za lada no nie? ;)

      Delete
  3. Ooo, jakie cudne opisy tortur, aż Bożenka sobie zastosowała wyobraźniologicznie na jednej pani z nowej pracy :D
    Poza tym to Bożenka idzie przewartościować swoją egzystenjcę, bo nie licząc dwóch opiekunek do dzieci to jest ich na kwadracie aż czworo, a licząc istniejące opiekunki do dzieci to też jest czworo i jak się zepsuje pralka, to koniec.

    Oraz chyba Bożenka musi uwazniej czytac ostrzeżenia o możliwych okolicznościach ubocznych czytania tegoż, co tutaj popełniasz, bo naprawdę, osoba solidnie jeszcze zakatarzona powinna sie lepiej uzbrajać prewencyjnie :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. wszystko zalezy od tego czy uzbrojenie mialo polegac na wzieciu brokatu do ust przed parsknieciem czy tylko jakiegos produktu spozywczego ;)
      ----------------------------
      Tak apropos niczego to mi sie przypomnial z Bozenkowej poprzedniej lokalizacji pracowej ten pan co na biopaliwie (rower) przyjezdzal do pracy i jak sobie Bozenka Betty sprowadzila na glowe, obrazil sie smiertelnie, az do chwili kiedy bez Batty do pracy przyjechala Bozenka. Zupelnie nie wiem czemu tak mi sie przypomnial ten pan...

      Delete
    2. Chodziło Bożence konkretnie o chusteczki do nosa :P

      Swoją drogą w jednej windzie widziała Bożenka ogłoszenie rozpoczynające się od "Glutomanie - Psycholu". Potem było z grubsza na temat tego, żeby sobie zjadł zamiast wycierać w windę.
      Naprawdę, że takie rzeczy trzeba drukować i wieszać publicznie?

      No cóż.
      A ten pan to jest szansa, że się znów będzie mógł obrazić, przez to postępowanie w stosunku do tluczyciela Bożenkowej Betty. Będzie relacja na pewno ;)

      Delete
    3. brrr. staralam sie czytac nie pokazujac tego mojej wyobrazni.

      Nie mów - jest oficjalnym dowód na teorie Darwina - spokrewniony z malpa z dachu? ;)

      Delete
    4. a wiecie, ze odkurwiacza zdemontowali?! normalnie prawie się popłakałam :(((

      Delete
    5. nie moze byc - zuzyl sie? Mam foto jakby co!

      Delete
    6. nie zużył, wymyślili coś innego, co to jeszcze nie wiem, bo w budowie, a fota jak najbardziej historyczna :D

      Delete
    7. To czekam z zapartem tchem, bo moze bedzie jeszcze lepsze? ;)

      Delete
  4. Jestem pełna podziwu dla Twojej pracy! Jesteś Człowiekiem Od Spacji! COS! A na świecie przecież tyle spacji, że ja się nie dziwię już wcale, że do tego trzeba budować ogromne korporacje!

    Też miałam taką torbę, ha! Ale jakoś nie ciągnęłam nikogo za spodnie (publicznie).

    ReplyDelete
    Replies
    1. No patrz jak Ty czytasz Skorpinie. Ja BYLAM czlowiek od PRZECINKA!! ;)

      No widzisz i dlatego nie mozesz szczycic sie az takim brakiem reputacji jak ja :P

      Delete
    2. Tak, nadaję się tylko jako wysokoenergetyczne paliwo do kominka! Tak mnie widzisz, poraził ogrom ważności tej spacji czy przecinka! Dla mnie to taki mały pikuś, których w swojej pracy mam milijony, a nie czynią szkody przed korektą :) Mam spaczony odbiór przecinków :)

      Delete
    3. Nie marudz - sa tacy co oddali by miliony zeby byc wysokoenergetycznym a nie tylko nisko oktanowym ;)

      bo moja kochana, sa przecinki - i do nich nie przykladam wagi kompletnie - niech se wskakuje gdzie im tam wygodnie, co widac, slychac i czuc, no i sa PRZECINKI, które potrafia polozyc wszechswiat ;) i tych sie nalezy bac :D
      cmokam w wysokoenergetyczne spalinki ;)

      Delete
    4. No to proste - niech więcej jedzą! Janie mam z tym problemów :)

      Tak, to relatywizm przecinków, dokładnie ta teoria!

      Odcmokuję :*

      Delete
    5. No. i kazdy przecinek jest przecinkiem Schrödinger'a, a ujawniaja swoja nature dopiero zaobserwowane. No. CBDU nieprawdaz ;)

      Delete
  5. :) :) :) :) pośmiałam się nieco, co przy obecnej pogodzie za oknem i samopoczuciu jest jak najbardziej wskazane :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I o to wlasnie chodzi (nie o pogode, a o posmiech :) ) na zdrowie!

      Delete