Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Monday 12 August 2019

Bunt Robotów, czyli wady i zalety posiadania robo-odkurzacza - zaslyszane

Ciagle nie mam czasu na poopowiadanie moich przypadków, albowiem moje opowiesci maja tendencje do dluzyzny, co przeklada sie tez na ilosc czasu potrzebna do spisania.
Ale wlasnie zaslyszalam cos pieknego i musze sie tym podzielic.

Otóz jeden z pracowych znajomych osobników (ten sam co mi sprzedal Paint it Black) opowiadal nam przypadek ze swojego urlopu, który odbywal sie w minionym tygodniu.

A zaczelo sie od tego, ze powiedzial nam iz byl to urlop bardzo udany, acz z jedna chmura, wprawdzie nie taka jak chumra z urlopu zeszlorocznego Stu, który zdewastowal sobie samochód w drodze powrotnej z Francji, po kilku tygodniach urlopu tamze, ale mimo wszystko dosc zaskakujaca chmura.
Otóz wyjezdzajac z Belfastu, gdzie obecnie mieszka, jakims cudem zostawili z córka otwarte drzwi do domu. Ale nie ze tylko nie zakluczone. Calkiem rozwarte.
(Co wcale mnie nie zszokowalo bo tak Faderu jak i mnie zdazylo sie nie zamknac garazu - Faderu z wlasnym autem w srodku, a mnie pustego garazu, wiec tego, nie dziwi nic.)
Czas owego dnia plynal i w pewnym momencie robo-odkurzacz, który zaprogramowany na kurs poranny, nie napotkawszy przeszkody, wyszedl z domu, zaczal odkurzac podjazd.

Zaniepokojny sasiad widzac robota szalejacego na podjezdzie, podszedl do domu i odkryl, ze dom ma otwarte drzwi.

Belfast to jednak nie sielska prowincja gdzie sie drzwi zostawia niezamkniete, a juz na pewne nie otwarte na osciez, wiec sasiad zadzwonil do znajomego osobnika i poinformowal go o buncie robotów.
A raczej ucieczce Robota.

Ukradzione z internetów
Znajomy osobnik natychmiast zadzwonil do wlasciciela domu, z prosba o dokonanie zamkniecia drzwi na klucz, w jego imieniu, ale poniewaz mu nie ufal - temu wlascicielwi i obawial sie (znajomy), ze drzwi do domu pozostana otwarte przez dajmy na to 3 dni, to w efekcie, nastepnego dnia bladym switem, wrócil do Belfastu - z Westport, celem sprawdzenia osobiscie.
To zywo przypomnialo mi moje wlasne przezycie, ktore zaowocowalo maratonem Edynburg/O/Edynburg, w 13 godzin (z przerwa na sprawdzenie czy piekarnik jest wylaczony, tankowaniami oraz zakupami zywnosciowymi, dla uwieznionych na odludziu pod Edynburgiem Smoków, którzy spedzali urlop), a o którym nie wiem czy opowiadalam, wiec nie bedzie detali.
Znajomy osobnik z podziwem zaobserwowal jak czysty ma obecnie podjazd, zastanowil sei czy robot usilowal mu cos w ten sposób zakomunikowac i zanim zakluczyl drzwi i wrócil do córki siedzacej w Westport, zobaczyl sie jeszcze z uczynnym sasiadem i pobral od niego swój robo-odkurzacz.
Tak, ze chociaz czasem robot straszy koty, to ma tez swoje zalety.
Ale co o tym mysle to widze tego robota z jednym wylupiastym okiem (mial dwa, ale jedno mu odpadlo na sluzbie i prawdopodobnie dostalo przez niego wciagniete), radosnie popylajacego ulica kursem pijanego lumpa.

2 comments:

  1. PO PROSTU cudowna opowieść o lśniącym podjeździe :D
    Kwikłam, aż mi ziemniak nosem poszedł. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. To sobie Bozenko wyobraz, jak ja rzalam na wyciszonym mikrofonie, bo to byla zdalna rozmowa, a kolezenstwo z akwarium patrzylo na mnie baranim wzrokiem

      Delete