Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Friday 4 October 2019

Kazdy ma takiego Syzyfa na jakiego zasluzyl - Scenki rodzajowe z Akwarium

Mamy problem.
Sluzbowo mamy.
Okazalo sie, ze taki jeden Proces-Rebeliant wyrwal sie po raz pierwszy na swobode i nabroil nam okropecznie.
Po dlugich calodziennych deliberacjach odkrylismy który to proces i co nabroil.
Malo tego, ze nabroil to na dodatek broil wciaz, bo duzo bylo do nabrojenia i jeszcze nie skonczyl.
Brojenie polegalo na tworzeniu nowych rekordów wplat.
Dla kazdej instancji polecenia zaplaty i zlecenia stalego.
Po dwa rekordy wplaty na kazde polecenie i zlecenie.
Mówimy o milionach rekordów wplat.
Deliberacje trwaly pare godzin i w koncu sie udalo wymózdzyc co trzeba zrobic zeby przestal broic, a nastepnie jak nadrobic to co juz sie popsulo.
Kolega on wspólwykonawcy zglosil, ze on sie zglasza na to nadrabianie i czym predzej je napoczal, inicjujac Proces 2.
Proces 2 mial za zadanie usuniecie polowy tych rekordów wplat - konkretnie dla wszystkich zlecen stalych, ale NIE polecen zaplaty.
Naprawianie mialo potrwac wiekszosc nocy wiec nastawilismy sie ze o poranku zaczniemy od nowa to co mialo byc robione dnia poprzedniego.
Nastepny ranek przyszedl a z nim grobowa iadomosc ze naprawianie trwa nadal i co gorsza konca nie widac.
Ten smutny stan rzeczy trwal do poludnia, kiedy okazalo sie, ze jakims cudem proces zaczal na nowo rozrabiac o poranku i nikt nie wie dlaczego, wiec okazalo sie ze:

Proces 2 pieczolowicie kasuje to co ma kasowac, a nowe inkarnacja Procesu-Rebelianta z poranka zasuwa cichcem za nim i tworzy nowe pary rekordów wplat.
I tak bez przerwy od 20 godzin.

Ukradzione z internetów
No cóz. Grecy mieli swojego Syzyfa, my mamy swojego.

Tez z Internetów - Syzyf 21 wieku.
Wspólwykonawca zbiorowo latal po Akwarium (na nasz koszt) rwac wlosy z glowu i nasuwajac mi wizje pozaru w burdelu, bo nikt nie umial pojac jak ten nowy Proces-Rebeliant sie wyrwal znowu spod kontroli i zaczal znowu rozrabiac na nowo, bo nikt go nie programowal na kolejny dzien.

Ja w tym czasie stracilam cale przedstawienie bo poszlam na hiszpanski, a jak wrócilam o 14tej to mnie kolega wykopal z akwarium i wezwal na strone i sprzedal najnowszego niusa.

Otóz w tym czasie co mnie nie bylo to kolega od wspólwykonawcy spojrzal przypadkiem na date przy tym procesie-rebeliancie i dotarlo do niego ze to wcale nie NOWY proces tylko to nadal ten wczorajszy jak broil tak broi kolejna dobe czyli nie ma co latac z podlysiala glowa tylko trzeba czym predzej wylaczyc pierwszego Rebelianta i pozwolic, zeby Proces 2 zakonczyl bieg.

I tak sie stalo, ale z naszego projektowego Syzyfa zasmiewam sie gorzko do dzis.
Bo akurat czas to pieniadz i nie jest to cos czego mamy w nadmiarze.

4 comments:

  1. Empatycznie projektując sobie sytuację, czuję jak mi się oczy szkłem pokrywają, ale ponieważ mnie tam nie ma, to w rzeczywistości pokwikuję z pochrząkiwaniem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurcze, a tak sie staralam wyjalowic ze szczególów... no nic. Wazne ze koniec konców pokwikujesz z pochrzakiwaniem ;)

      Delete
  2. tak... nie ma to jak przeoczyć, że się jednak procesu nie zatrzymało... ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. mozna tez przelewac z pustego w prózne - równie produktywne zajecie ;)

      Delete