Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Wednesday 9 October 2019

Czyzby Mentalna Krowa znowu w natarciu?

Taki to byl ten bywszy piatek, ze nie wiem jak go zakwalifikowac, bo nie mój Niszczyciel, a ofiary byly i przypomniala mi sie ta Mentalna Krowa Uroszowa.
ukradzione z internetów
Otóz z samego rana kolezanka Sandra z jakiegos powodu wspomniala jajka, na co mój kolega z lewej sie obruszyl okropnie...

A juz wiem - bo ów kolega poszedl wczesniej na sniadanie do pubu przez droge i wg slów wlasnyc hza dosc drobne kwoty zezarl pól prosiaka w formie smozonego bekonu oraz kielbasek.
Na co Sandra zapytala sie czy jadl tez jakies jajka.
No to kolega odparl, ze nie, on nie bo on jajek nie cierpi, ale towarzyszaca mu omc byla szefowa nadrobila. Owa omc byla szefowa wlasnie wychodzila od nas z Akwarium wiec sie jeje zapytalam czy zjadla stosowna porcje kurczat nienarodzonych.

No co - jajorodne, czy nie?
No wlasnie.
A ze troche niepoprawne politycznie, to tyle powiem, ze u siebie jestem to moge pisac co chce ;).
No i wlasnie ten obruszony kolega z lewej stad sie wzial.

Na co Sandra odparla rozmarzona, ze ona lubi jajka i takie jajko na miekko to dla niej domowy lunch na poprawe nastroju i ze zwykle taki lunch jada wlasnie pracujac z domu we wtorku i/lub czwartki.
Ale poprzedniego dnia, czyli wlasnie we czwartek, nie jadla tekiego lunchu, bo dzien wczesniej zrobila risotto z cukinii i ze wyszlo jej bardzo dobre i zjadla je wlasnie wczoraj na ten lunch.
To znaczy to co z obiadu zostalo zaproponowala swojemu partnerowi na wynos do pracy na lunch bo on z domu rzadko pracuje.
Partner zaaprobowal.
We czwartek zatem Sandra siegnela do lodówki po jajko, gdy dostrzegla pojemnik z risotto, którego jej Partner nie zabral, zapewne przez zapomnienie ze soba do pracy.
Nie wiele myslac, zlapala wiec to risotto, podgrzala i zjadla.
Ze smakiem.
Nie minela godzina, jak do domu wszedl jej Partner i po chwili zahuczal do niej z kuchni
"Gdzie jest mój lunch?!?"
Na co ona równie gromko odparla, ze zapomniala, ze mial pracowac z domu po poludniu, myslala ze zapomnial zabrac i mu zezarla.
Brawo Sandra.

Powiedziala nam, ze miala wyrzuty sumienia przez jakies 2 sekundy, bo bardzo jej ten kradziony lunch smakowal.

Dalej to bylo tak, ze przyszla moja omc-byla-szefowa (H) i pokazywala nam zdjatka swojego nowego szczeniaka jakiejs osobliwej rasy - krzyzówka miedzy cockerspanielem i pudlem chyba, nastepnie zabrala swoje manele i pobiegla na jakies spotkanie.
Po pewnym czasie - kolo poludnia Sandra zaczela latac po Akwarium i przerzucac manele swoje oraz cudze, mamroczac pod nosem.
Zapytana przez nas czego szuka odparla, ze karty wejsciowej do budynku bo ma isc z moja omc-byla-szefowa na spacer w przerwie i potrzebuje w tym celu swojej karty.

Zaczelismy sie rozgladac wraz z nia, ale nic to nie dalo wiec kolega z lewej zaproponowaj jej pozyczenie swojej karty, opowiadajac równoczesnie jak to latal i szukal swojej karty w domu rano przed wyjsciem, z pudelkiem salaty na lunch w jednym reku, a butelka mleka w drugiej rece i latalby tak do dzis gdyby w koncu sfrustrowany nie wrzasnal, wypuszczajac w ten sposób swoja karte z pyska.

Istne okulary Fadera-Hilarego (tzn Fader nie mam na imie Hilary tylko odstawil scene jak z wierszyka pare lat temu i od tamtej pory totalnie wierze, ze tak sie da).

Sandara przyjela oferte i pobiegla spotkac sie ze swoja wspólspacerowiczka.
Po chwili wraca obsmiana jak norka z dwoma kartami w reku - swoja i kolegi z lewej.
Oddala karte koledze i opowiada:
"Podchodze do H i jej opowiadam o moim dramacie z karta, patrze, a ona ma na szyi dwa naszyjniki z kartami, to sie jej pytam - H a czemu Ty masz dwie karty?? H zaskoczona zerka na popiersie, unosi jedna z nich, a to MOJA karta! To sie jej pytam oburzona - H, dlaczego Ty masz MOJA karte??"

Okazalo sie ze jak H byla u nas zaaferowana szczeniatkiem, niepomna, ze swoja karte ma na smyczy na szyi, zobaczylam na stole karte na takiej samej smyczy, wiec zlapala ja i wyszla, a nastepnie ja zalozyla i paradowala przez pare godzin w dwóch naszyjnych kartach.
Brawo H.

A na koniec dnia jako ta wisienka na torcie wystapila kolezanka L, która pracowala z nami do 27 wrzesnia i myslac ze zakonczymy do tego czasu projekt poszukala sobie nowej pracy w ramach Kolchozu i nas porzucila.
Ale ze sympatyczna to jej wybaczylismy.
Przybiegla zobaczyc sie z Sandra.
Juz w kurtce przybiegla bo po drodze do wyjscia wstapila.
Kurteczka miala nowa, bardzo przyjemna z gatunku tych z przedluzonym mankietem z softshella i dziurka na kciuka w tym mankiecie.
Rozmawiamy i skomplementowalam jej kurtke, a ona opowiada gdzie ja kupila, podwijajac do srodka te mankiety.
Zwrócilam uwage na ten makiet z kciukiem i ujawnilam go kolezance podziwiajac funkcyjnasc kurtki, a ona zaskoczona zagapila sie na mnie przez chwile, po czym zaczela sie smiac i mówi:
"No wiesz! A ja myslalam, ze to takie rekawy dlugie i ze widocznie ja mam krótkie rece, skoro mi siegaja do polowy dloni!"
Brawo L!

To co? Mentalna Krowa w natarciu?

4 comments:

  1. Wiesz co, może by warto sprawdzić rozmaite konfiguracje, jakie tylko przyjdą do głowy, żeby ewentualnie na przyszłość mieć świadomość, że owa krowa się może objawić? Bo tak hurtowo żeby wszystkich zaćmiło, to jednak może być niebezpieczne :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przeszlo mi to przez mysl, ale stwierdzilam, ze jak zaczne to robic to w koncu nic tylko w horoskopach bede siedziec, a takie rzeczy analitykom nie przystoja lol.
      Wole juz moje teroie z Nieszczycielem mRufa i Mentalna Krowa.
      A tak w ogóle to szukam chetnego co by mnie zawiózl (moze byc za rekompensata finansowa) na lotnisko i póznie zen odebral za pare tygodni... Urosz moze tylko w jedna strone, a ta druga jest bardziej skomplikowana.
      Apropos, bo tydziennica dzis wypada to Sandra znowu spozywa risotto tym razem pomidorowo cukiniowe.

      Delete
  2. No ja się chyba nie nadam na wożenie w tę lub tamtę, ale gdyby coś, to wiesz. ;)
    U nas poleciała seria kotletów strączkowych, a jak się wyczerpały wszystkie zapasy fasoli i cieciorki, to dziś na obiad był bób mrożony :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. z opóznieniem, ale sama wiesz ;)
      Wozenie zostala juz ugrane - wezwalam posilki awaryjne i sie zgodzily.
      Ja robilam na wyjezdzie raz zupe pomidorowa z nudlami ryzowymi, skazona pizze dwa razy na obiadokolacje, a raz salatke pt "pora na nudle" te dwie ostatnie pozycje znane nam z https://3kuchnie.blogspot.com

      Delete