Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Thursday, 21 September 2017

Jak to sie okazalo, ze NIE bylam Oaza Spokoju.

Troche tu cisza byla.
Taki mamy klimat, co zrobic – albo nie dzieje sie nic i nawet wspomnienia odmawiaja wspolpracy, albo jest taki galop, sraczka i pozar w burdelu, ze nie mam kiedy dobrze sie usmiac z popelnianych glupot, o spisywaniu ich nie wspominajac (obecnie to drugie).
Jak juz gdzies mowilam, od paru tygodniu mam na lewej rece napisane swoje imie, a na prawej instrukcje, ze imie jest na lewej, bo pretensje byly, ze nie reaguje na wolanie.
Ale jednak cos co zdazylo sie przeszlo tydzien temu na tyle mnie ubawilo, zeby pamietac to nadal. Mianowicie bylo to odkrycie, ze Oaza Spokoju to ja jednak nie bywam zbyt czesto, nawet jesli pozornie wszystko na to moze wskazywac.
Ot na przyklad tydzien temu.

Mialam interwju.
Ani pierwsze, ani pewnie ostatnie w moim zyciu, ale zawsze budzace szereg silnych emocji.

Nie zlicze ile razy (bo mi sie nie chce, a nie bo tak wiele ich bylo) podczas takiego interwju sie okazywalo, ze autor mial na mysli nie to co ja zrozumialam czytajac ogloszenie i pozniej wszyscy sa niezadowoleni bo ja honorow ociagne temat do konca, dukam, stukam, stekam, kwekam, czasem nawet niezle mi idzie, ale nie na tyle, zeby wygrac te igrzyska i dobrze, co okropnie dziwi interlokutorow bo czuja osobliwy niesmak – niby orze jak moze i moze nienajgorzej, a rownoczesnie wszytkie znaki na niebie i ziemii wskazuja ze to jest ostatnie miejsce w jakim byc by chciala,
Albo na odwrot, interloktur branaieje bo slyszy nie to czego sie spodziewal a ja brna uparcie bo z opisu wynikalo ze wlasnie o to chodzi.
Ale sa tez takie scenariusze, kiedy Autor dokladnie wie co ma na mysli i oddaje to doskonale i tylko konkurencja jest duza, a ja nie ulicznica i nie bardzo mi idze sprzedawanie sie.
Ktory by to nie byl scenariusz stress mnie zzera z clamaniem i czasem juz dzien wczesniej mam nerwa.
Kiedys na przyklad dzien przed takim interwju poszlam z Przebrzydluchem do kina i po kinie byl on strasznie zdegustowany brakiem mojego zainteresowania i taka strasznie nieobecna mRufa u swego boku, dopoki sobie nie uswiadomil, ze nastepnego dnia na tortury, tfzu igrzyska smierci, tfu interwju jade.
Wtedy po pierwsze stwierdzil, ze na przyszlosc nie bedziemy chodzic do kina dzien przed takimi zabawami (na co ja sie oburzylam, bo mnie to dobrze zrobilo, ale Przebrzydluchowe Ego cierpialo), bo pozniej nie mozna ze mna obgadac obejrzanego produktu kinematografii i w ogole jestem malo obecna, a po drugie pozalowal, ze nie moze ze mna pojechac (bo raz z nim na jego interwju pojechalam, jak szofer i wsparcie moralne przed i po, oczywiscie na jego wyrazne zyczenie, bo ja na przyklad nie miewam parcia na kompanie w drodze na tortury).
Innym razem (wieki wczesniej), pojechalam w Stolycy na jakies zadupie, na pierwsza runde rozmowy i sie pomylilam i skrecilam nie tam gdzie trzeba.
Niefortunnie w godzianch pracy wiec wszedzie staly samochody i nie bylo mozliwoscie zawrocenia wiec musialam sie wycofac, prosto ( i tylem) w glowna i przelotowa droge.
Wiadomo manewr obarczony wysykim ryzkiem wiec mimo podpowierzchniowego nerwa przystapilam do niego bardzo racjonalnie (droga nie byla jednokierunkowa tylko tak zastawione samochodami ze nie mialam jak zawrocic nawet na 15cie razy)– obejrzalam sie, caflam, obejrzalam znowu, znowu caflam i tak po kawalku. Dotarlam do wylotu na glowna (3 pasmowa) oszacowalam ruch na drodze – na pasi dla mnie w oddalil widac bylo ciezarowke, ale na tyle daleko i nie szybko ze uznalam ze moge ostatnie cofniecie plynnie polaczyc z wyjazdem na droge.
Nadepnelam na gaz na wstecznym i po 2 metrach DUP!. Stoje.
Ki grzyb?? Zdziwilam sie, bo przeciez nie bylo tam nic co moglabym walnac!
Otoz okazalo sie, ze jak jak skonczylam szacowanie dostepnosci pasa, ciezarowke wyprzedzilo cos mniejszego i prawdopodobnie lotem koszacem wpakowalo sie w boczna droge, prosto za moj zadek. Na wstecznym i nawet z migajacym kieruniem.#

Nie wiem czy on mnie nie widzial czy uwazal ze powinnam widziec jego – ja jechalam tylem to mialam nawet wymowke nieprawdaz, a on przodem i w ten sposob eleganko wpakowalam mu sie dupskiem w bok.
A dalej wiadomo – wymiana numerow polis, telefonów itp. Czysta przyjemnosc nieprawdaz, doskonale kojaca skolatane i poszarpane nerwy.
Na rozmowe jednak zdazylam, ale z planowanego czasu na osiagniecie wewnetrzengo Zen przed rozmowa zostalo 5 minut zeby uspokoic oddech po galopie na pietro.
Pierwsza rozmowa poszla mi calkiem niezle, prawdopodobnie wylacznie z zaskoczenia bo tak bylam przezyciem wytracona z rytmu – JEGO TAM NIE BYLO a 5 sekund pozniej byl.
No qrwasz teleportowal sie czy jak?
Do dzis nie moge wysjc z podziwu jak szybko sie znalazla centralnie za mna.

A tak a’propos – moje auto nawet nie zauwazylo przeszkody! Przeciwnik zas wygladal jakby mu sie slon po boku przewalkowal a mial wieksze auto niz ja. Mariaz czeskiej stylistyki i niemieckiej mysli technicznej swiecil triumfy pod moim kierownictwem!

Druga rozmowa odbywala sie po paru tygodniach z innym czlowiekiem i los nie zaprezentowal mi niespodzianki celem odwrovenia mojej uwagi od stresu, wiec rozmowa przebiegla troche inaczej i jak sie po pierwszych 20 minutach zorientowalam ze musze drugi raz odsuwac sie od stolu, po ktorego stronei rpzeciwnej siedzial potencjalny przyszly szef to uznalam, ze to nie ma sensu bo animozja tak silna – antychemia taka – ze wylazi w mowie ciala az tak intensywnie, nie wrozy niczego dobrego. Interlokutor mial chyab podobne wnioski, tyle ze posunal sie nawet to uszczypliwych stwierdzen typu “no wiesz, my tu nie siedzmy we wlasnych wygodnych pokojach jak na Zakladzie.” Jak sie okazalo kiedy na Zakadzie pracowal, acz w innym charakterze niz ja wiec tym bardziej fanka nie zostalam.

Ale wrocmy do meritum.
Oaza Spokoju.
To znaczy NIE Oaza Spokoju.

To znaczy ta najnowsza rozmowa.

Otoz wymagala przygotowania czegos do zaprezentowania.
Temat bliski memu sercu, jakies tam rozeznanie tematu musialam zrobic, no ale bez przesady. Ogarnelam temat, czesciowo przed imprezka w sobote, nastepnie we wtorek przed poludniem wyprodukowalam slajdy, porobila mtroche notatek dla pamieci (oczywiscie nic z tego nie skorzystalam, bo temat czulam nawet w cebulkach wlosow, w koncu siedze w fachu od przeszl o15 lat, pewne standard obowiazuja).
No ogolnie luz blues i obwisle skarpety.
To znaczy tak myslalam.
Przyszla sroda.
Odzialam sie z umiarem elegancko bo rzmowa w ramach Kolchozu wiec nie bylo sensu przeginac.
Podjechalam do Kolchozu, myslac sobie ”kurcze, jestem na prawde calkie spokojna i czuje sie przygotowana.”
Zaparkowalam, ale troche nie równo wiec postanowilam sie wycofac. Wrzucilam bieg, zerknelam za siebie i ruszylam.
DO PRZODU!
Dobrze ze wolniutko i tylko kawaleczek i nie rozpierwolilam dupska samachodu przede mna, ale jak juz ogarnelam sytuacje, to z ust mych korali wymsknelo sie na glos:
“Wyglada, ze jednak nie jestem az taka oaza spokoju jak mi sie wydawalo!”

Jestem oazą spokoju – pie*dol*nym kwiatem lotosu na zaj*biście spokojnej tafli jeziora
A wagon medytujacych mnichów patrzy na mnie w naboznym zachwycie ;)
Co mi przypomnialo inna rozmowa – nie oprace ale w pracy. Jakos okropnei napiety grafik byl w pewnym projekcie i chodzilam ciagle podminowana. Normalne metody nie dawaly rady wiec postanowilam udac sie do lokalnej pateki, w ktorej farmaceutki juz mnie witaly radosnie, jak ukochana krewna, bo jako lokalna, apteka ta otrzymywala spora czesc mojego wynagrodzenia za painkillery i rozne suplementy.
Poszlam zatem i poprosilam o cos co mnei troche wyluzuje, ale najchetniej NIE farmakologicznego.
Dostalam kilka opcji, w tym pudlo herbatki ziolowej, przyjelam wszystkie opcje i wrocilam d obiura z reklamowka pekata sie prezentujaca – przez to pudlo.
Kolega B, na moj widok, a konkretnie na widok tej pekatej torby wykrzyknal
“mRufo! Jak ty tylko wszystko wezmiesz...!”
“To spokój grabarze bedzie przy mnie stanem lekkiego poddenerwowania” dokonczylam.
Kurtyna.


16 comments:

  1. Jest nowy czasownik! Cytuję: los nie zaprezentowal mi niespodzianki celem odwrovenia mojej uwagi od stresu. OMRÓWCZENIA uwagi! ŁAŁ! Serio tak przeczytałam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moze byc tez odmrówczenia, acz brzmi t otroche jak deratyzacja lol ;)

      Delete
    2. Hm. W sumie ta akcja z biegiem nie-wstecznym (Stefan też tak umi, LOL), to w sumie takie odmróvienie by było, czyli z mRufy wyszło jestestwo i usiadło na siedzeniu pasażera, a potem reszta próbowała gdzieś jechać. Poza tym to nie widzę zastosowania. ;)

      Delete
    3. No wlasnie ja nie jestem pewna czy to esencja mRufowatosci jest odpowiedzialna za efekt odmozdzenia, czy przeciwnie jej brak ;), bo jednak roztargnienie mialam zanim zostalam mRufa ;)

      Delete
    4. No teraz to Bożenkę zrujnowałaś emocjonalnie.
      TO TY KIEDYŚ NIE BYŁAŚ mRufą? Imposyblizm.

      Delete
    5. Wiesz co, cale dorosle zycie bylam na pewno mrówa.
      Pierwszy epitet mrowkowatosci padl w sredniej szkole i to dosc wczesnie, wiec moze to Cie troche emocjonalnie ukoi...
      mRufa oficjalnie zostalam kilka lat pozniej (ewoluowalam za posrednictwem mRówy i Mrufy) ;)

      Delete
  2. :) ... a wyniki tej rozkoncentrowanej oazy spokoju? do przodu?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze nie wiem :P. Jak sie dowiem oficjalnie to zamelduje w kuluarze ;)

      Delete
  3. Poza tym to Bożenka parskła na wyobraźniowy widok mRufy z siatką z apteki i tekstem na ustach :D Znając manierę mówienia ogólną i wbudowany tryb Mnich Tybetański (o ile akurat nikt Cię nie vqrvi), to doprawdy musiało wybrzmieć wyśmienicie. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mozliwe ze tak bylo bo smiecu pozniej bylo co niemiara.
      Mówi sekretarka, ze wbudowany tryb mnicha tybetanskiego? lol. to musze w CV wpisac - twarz pokerowa przy ktorej Mohikanin to esencja bogatej mimiki ;)

      Delete
    2. W okularach przeciwsłonecznych to Mohikanin ma przy Tobie na twarzy chłopca z adhd kąsanego przez osę i pędzącego zygzakiem do jeziora celem ratowania skóry. Ale Bożenka nie jest pewna, czy w CV docenią, chyba, że idziesz na rozmowę do kasyna w charakterze oszusta w pokera.

      Delete
    3. Rozwaze jako kolejna sciezke kariery, aczkolwiek przy moim "farcie" to ja raczej sie w takim kasynie nadaje na stanowisko Coolera (The Cooler - taki film, polecam swoja droga ;) )

      Czyli jednak oczy zdradzaja. Musze popracowac i nad tym :D
      Apropos filmow widzialam zajawke polskeigo filmu (puszczanego u nas rowniez) Volta czy jakso tak i byla tam piekna scena.
      "Czyli wazna jest mimika twarzy, ta?"
      "Mimika moze byc tylko twarzy Kaziu"
      "Tak?"
      "A mozesz miec mimike dupy... na przyklad?"

      I jak ja za polskim kinem od lat srednio tak niewykluczone ze ten film ma jakowys potencjal - niewykluczone, ze dam mu szanse na wejscie do mojej listy tolerowanych polskich filmów ;)

      Delete
    4. tak, tak, widzialam ta zajawke tez :) Co prawda nie pamietam tytulu filmu, ale mimike dupy pamietam :D

      Delete
  4. Mimo wszystko - odnosze wrazenie, ze masz nerwy ze stali...
    A herbatka wtedy pomogla?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardziej z Tytanu - równie twarde co kruche ;)
      No wlasnie nie pamietam, bo w zestawie ze wszystkim innym trudno bylo wyodrebnic co dziala najlepiej ;)
      Ale pamietam, ze nazywala sie Nervinum fix lol
      Mowimy o okolicach 2005 roku wiec tego, duzo sie wtedy dzialo i moge nie wszystko pamietac :D

      Delete