Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Monday, 16 April 2018

Merkury herbu zlamana skarpeta, czyli mRufa na zakupach (czytac: wystepach goscinnych).

...Smoczynska sie pewnie do mnie odzywac przestanie, ale trudno. 
MUSZE bo juz minely 3 tygodnie, a co wspomne to malo sie nie udusze...

Wchodzimy do sklepu obuwniczego, chyba sieci niemieckiej. Chyba bo sie nie znam, ale jak w nazwie jest CH i sie je wymawia jak Szi, to niemiecki jest jest pierwszym podejrzanym.
My czyli Smoczynska i ja.
Smoczynska kontuzjowana w kostke, bo przez poprzednie dwa dni uslilowala ja sobie popsuc ze sporym sukcesem. Czyli troche kustyka.
Ja zasadniczo nie uszkodzona, ale z narastajacym natezeniem BSE (z czego jeszcze wtedy nie zdawalam sobie sprawy, bo bylo nieco przedwczesne), wiec sie snuje jak wiadomo-co za wojskiem.
No to wchodzimy i na nasz widok podbiega, bez mala w podskokach pani z obslugi, dziewczatko wlasciwie - podejrzewam, ze cierpiace na poranna nadpobudliwosc, a ze jest dosc wczesnie bo przed 11ta i jest poniedzialek, po pierwszej niedzieli handlowej,  po wprowadzeniu ograniczenia handlu w niedziele, na Planecie Ojczystej to tym bardziej nadpobudliwosc jest zrozumiala.
No i my wchodzimy, ja niemrawo z natury, Smoczynska z koniecznosci, a ona do nas ze czym moze sluzyc.
Jako, ze przerwala nam konwersacje, ktora prowadzilysmy juz od wyjscia z samochodu
(no prawie, bo jako pierwszy padl nasza ofiara sklep literacko/muzyczny, znanej na Planecie Ojczystej sieci i tam rozmowa troche okulala bo sparlam sie poszukac pakietu audio-ksiazek o Pippi 'Langsztrum', ktorego oczywiscie nie bylo, ale kupilam 3 inne audio-ksiazki, opanowalam (z trudem) chec wykupienia wsystkich dostepnych ksiazek post-apo, po czym juz probujac wyjsc, zostalam przystopowana przez Smoczynska, ktora z nienacka postanowila tez cos kupic i w tym przystopowaniu zobaczylam film jaki chcialabym obejrzec, wiec sie wrocilam do kasy rozbawiajac sprzedawców, wiec zrozumialym jest ze rozmowa nam nieco okulala, a raczej zboczyla na inne tory, az wreszcie z okrzykiem JUZ NIC NIE KUPUJE - WYCHODZE  - O PATRZCIE - WYSZLAM ucieklam na zewnatrz, gdzie poczekalam, na kustykajaca Smoczynska)
, a podczas ktorej Smoczynska klarowala mi, ze choc raz w zyciu chcialaby buty nie tylko dobre i wygodne, ale i niedorgie i piekne zarazem, a ze Smoczynska cierpi na przypadlosci sporej stopy (jak na kobiete Europy Srodkowej, nie ze jakis Yeti czy inny Bigfoot tylko po prostu adekwatnie do wzrostu, a ze dziewcze wysokie, a na Planecie Ojczystej szaleje obuwie robione w Chinach), wiec marzenie owo bardzo rzadko udaje sie spelnic.
A ja snuje w tym czasie refleksje, jak to jeszcze 10 lat temu byla szczesliwa, jak trafila na umiarkowanie wygodny but odpowiedniego rozmairu, nie wazne jakiego koloru i czy byl damski czy nie, a teraz, prosze bardzo, nie dosc, ze ma byc wygodny, gustowny i damski, to jeszcze najlepiej kwiatki i w przystepnej cenie.
Rozbradziazyla sie i trzeba ja bedzie odstrzelic.

Bo my czesto rozmawiamy rownolegle - znamy sie tak dlugo, ze jakbym sie przyznala ile to by sie wszyscy pytali czy poznalysmy sie przed poczeciem, albo w poprzednim wcieleniu, ale nie, gdyz znamy sie wyraznie od poczatku sredniej szkoly i przyjaznimy sie tak prawdziwie od jej koncowki. A z racji odleglosci na codzien porozumiewamy sie przy pomocy komunikatora, a tam wiadomo - mozna prowadzic bez spiny 3 rozmowy na raz, a przy lekkim wysilk to nawet i 5.
No ale dosc tych wspomnien. Znamy sie w kazdym razie dlugo - dluzej niz z dElvix, a i nasze drogi zyciowe sa rownie splatane.

No i tak wlasnie widze czemu nie umiem nigdy nic opowiedziec zwiezle, nawet jak probuje - moje mysli, jak osmiornice, rozwatkowywuja sie bez umiaru, jedna ciagnie kolejna, rownie rozosmiona.

To wracam do tego sklepu.
Jako, ze pani nam te wieloplaszczyznowa rozmowe przerwala to ja juz z rozpedu powtorzylam jej za Smoczynska, ze szukamy bucika damskiego, pieknego i niedrogiego, na subtelna stópke rozmiar 43. Szerokopojety, bo prawde mowiac 44 tez by nie bylo od rzeczy, bo pasntwa rozmiarówka czasem bywa nadmiernie optymistyczna.
Pani widac, szkolenie przechodzila u ostatniego Mochikanina, bo nawet nie zaciela sie i wchodzac mi znowu w slowo odparla, ze w takim razie mamy szukac pudelek z nalepka XXL, bo to beda wieksze rozmiary.
Zerkanela katem oka i wpadla mi owa nalepka od razu w pole widzenia i tym razem to ja wykazalam poziom Yoda z opanowania, bo nalepeczka opiewala na rozmiar stopki 42 - czyli na upartego tylko 1/5-2 rozmiary wieksze od mojej pletewki, rozmiar sredni.
Klujacy sie komentarz przydusilam pieta mentalna i podziekowalam pani, a po chwili, juz na stronie wyznalam Smoczynskiej, ze przez chwile mialam sie z nia klocic, o ten rozmiar 44, bo przeciez wiem jaki nosi, ale widzac te nalepczke na 42 ogien w mojej duszy przygasl i poczulam sie poteznie zaskoczona.
Smoczynska tylko stoicko pokiwala glowa i dodala z cieniem politowania, ze "a widzisz, a Ty mi nie wierzylas, jak Ci mowilam, ze tu rozmiary sa conajmniej dziwne".
Po takim poczatku moglo byc tylko ciekawiej.
Albowiem, dodam gwoli wyjasnienie, ze przylecialam na wystepy goscinne, na skrzydlach Merkurego wchodzacego w retro.
Nie upieram sie i nie bede udowadniac, ze nie jestem wielbladem, a przeciwnie, inzynierem.

Tu mialo byc foto stosownego uniformu jaki posiadam, ale nie moge go namierzyc (ani w naturze, ani na fotografii wlasnej), wiec w zamian obrazek z internetów owej koszulki. Bozenka swiadkiem, ze posiadam ;).
Ale tak twierdza astrologiczne portale, a ja opowiadam tylko suche fakty z mojej podrozy, tak?
A konkretnie w tej chwili to z zakupów.
No.
W sklepie, w efekcie, zostala kupiona para czegos, ale nie wiem czego, ale nie butów i nie sznurowadel, bo Smoczynska kupowala wiec tylko z rozbawieniem zanotowalam, ze dobrze iz jestem przyzwyczajona i nastawilam sie, ze wchodzac tam zwiedzam cos w rodzaju muzeum niezwyklosci, to moglabym oszalec, bo w tym cholernym sklepie, ktorego od lat nie cierpie, gdyz maja buty moze i optycznie przyjemne, ale dla mnie nie do uzytku (ostatnia pare obuwia jaka tam nabylam, przeszlo 12 lat temu, trzymalam w pudelku przez cale lata, wyjmujac od czasu do czasu zeby na nie popatrzec, nie próbujac nawet zakladac, bo mankamenty ujawniaja sie w nich dopiero jak wyjmiesz je z pudelka i zorientuja sie, ze nie sa juz w sklepie - zupelnie jak koty kurzowe w moim obecnim domu), spedzilysmy z godzine i byla duza szansa, ze nic nie zostanie w nim kupione.
Ale nie w tym rzecz - to bylo tylko preludium.
Otoz kolejnym sklepem jaki odwiedzilysmy byl tekamaks.

W tym tekemaksie to ja jestem juz teraz spalona. 
Smoczynska zreszta tez.
Ale moze jak nie bedziemy juz tam wchodzic razem to nas osobno nie rozpoznaja.

Bo bylo tak:
Juz myslalam, ze skonczylysmy lazenie po sklepach, ale przyjaciolka moja sokolim wzrokiem wypatrzyla na rogu wkleslym (bo to w srodku budynku te rogi, a nie uliczne dajmy na to) wejscie do rzeczonego sklepu.
Sklep, kto w nim byl to wie, ze to takie 'hasie, szkło i bele co'. Tzn wszystkiego po trochu, ale ogolnie straszliwy balagan i chaos.
Tzn, w poniedzialek przed poludniem to nawet nie bylo az takiego balaganu.
I zawolala "Chocicmytam!! ja zawsze marze zeby tu wejsc, a nie byla od tamtego razu co mnie zabralas poprzednio" (jakies 2 lata temu to bylo)
No to idzmy, zgodzilam sie poblazliwie.
I weszlysmy.
Najpierw chyba na szerokopojetych ciuchach troche polazilysmy, a nastepnie ugrzezlysmy przy portfelach.
Aczkolwiek mozliwe, ze portfele byly pierwsze.
Smoczynska miala taka luzna mysl, ze moze by sobie portfelik nowy nabyla, bo skoro jednak nie buty, to chociaz milutki, damski portfelik.
Kto byl to wie jak wygladaja korytka z portfelkami.
Sodomia i Gomoria. Damskie, meskie, nijakie, totalnie pomieszane.
Przy 15tym ogladanym stracilam troche chec do zycia, bo jak ladny to za drogi, jak nie za drogi to nie ladny, jak ladny i nie za drogie to moze meski?
Przechwycilam jeden z tych ostatnich, przeczytalam etykietke i autorytatywnie mowie - "Damski."
"A skad masz pewnosc?" dopytala sie przyjaciólka.
"Bo ma tu napisane portmanetka, a jak portmanetka to na pewno damska." odparlam z glebokiem przekonaniem.
Przyjaciolka nie kwestionowala, tylko przyjela moja logike.
Przyjarzala sie paru innym, niepewnym oraz paru ewidantie damskim i mialy napisy portmanetka, wiec uspokojona zaczela sie przygotowywac mentalnie, ze moze ktorys z nich kupi.
Ja oddalilam sie do innej polki bo juz mnie te portfelki znudzily smeirtelnie.
Po chwili moich uszu dobiegl pelen wyrutu okrzyk "One WSZYSTKIE maja napisane portmanetka!!".
'CholeraByToWziela', zamamrotalam pod nasem, 'a bylo juz tak pieknie...'
No co ja poradze, ze leniwe barany, nie nalepiaja nalepek z wlasciwymi podpisami?
W moim domu RO miala portmanetki, a Fader portefele i portfeliki.
Osobiscie mam 3 portfele, wszystkie z premedytacja meskie i piterausik na drobne.
Tak jest takie slowo "piterausik".
JA go uzywam, a to znaczy ze takie slowo jest.
No.
Smoczynska stracila serce do tych portfeli zakamuflowanych jako portmanetki i poszlysmy gdzies dalej.
Na artykuly dekoracyjne, ktore prowadzily poprzez chybabuty do pólek/wieszaków z bielizna oraz skarpetami.
Najpierw ugrzezlysmy przy skarpetach.
Na dlugo.
Smoczynska chciala stopki.
Ja uwazalam, ze w jej rozmairze stópki ze stopkami moze byc troszke problem bo o ile skarpety damskie do 43 spokojnie spotykam, a takie bezplciowe, czyli 'gender' to i do 46 spotykam, tak stopek powyzej 42 jak dotad nie widzialam.
"Otoz sa", ona mi mówi. "Meskie stopki."
Zbaranialam coniebadz, bo pierwszy raz trafila mi sie koncepcja stopki na obuw typu balerinka meska.
Ale skoro ona mowi, ze kupila, to przeciez wie co mowi...
"Ale nie dalo sie ich zalozyc", mowi dalej. "Rozmiar wlasciwy ale na stope nie obstawalo."
Unioslam brwi pytajaco.
"Tylko do polowy."
"A Ty jestes pewna, ze nie usilaowalas zakaldac jej w poprzek??" wyrwalo mi sie kompletnie niekontrolowane pytanie.
Prych smiechu. Kiwniecie glowa.
"To moze taka mikro-stopke mialas co tylko palce zaslania? - Judi takie nosila do adidasow latem czasem, dla higieny"
"Ale palcow mi nie zaslanialo!!" wykrzyknela obruszoan moja niewiara przyjaciólka.
"A dokad Ty uwazalas, ze stopki normalnie siegaja?" dopytalam, bo tu juz zaczelam miec podejrzenia, ze Smoczynskiej definicja stopki i moja sie nieco mijaja - otóz idealna stopka utrzymuje sie na piecie sila woli (czytaj silikonowej nalepki), a z palcow zakryta wylacznie paznokcie i moze kawaleczek dalej, a z obuwia jej nie widac, chocby nie wiem co i kilka par takich stopek mam i bardzo sobie cenie.
"Ale pod spodem, no wiesz pod stopa, byl tylko taki cienki pasek!!" oburzyla sie Smoczynska.
"No bo wiesz, one nie maja wystawac po bokach, a juz tym bardziej NIE z butow!" wyjasnilam cierpliwie niedowierzajacej przyjaciólce. "A juz na pewno nie maja wystawac falbanka z boków obuwia."
(Swego czasu pracowala u nas taka panna, pochodzenia nie wiem jakiego, ale z obywatelstwem kanadyjskim, wiec nazwijmy ja Afro-Kanadyjka, jakkolwiek meblowo by to nie zabrzmialo i nosila ona do pantofli wszelakich stopki. Pantofle nosila czarne, a stopki tzw cieliste, ale nie Afro-cieliste, dodam wyjasniajaco i przykladala szczegolna uwage - widzialam jak przyklada i kontroluje rezultat - zeby ta bezowa stopka tworzyla na stópce rowniutka obraczke wokól krawedzi panotfla. Troche dalo mi to do myslenia w kwestii moich ciagot kanadyjskich, ale doszlam do wniosku, ze na pewno musu nie ma, mozna nosic w Kanadzie stopki, które z buta nie wylaza.)
W czasie tej dyskusji przemiescilysmy sie na druga strone polki gdzie wisialo wiecej skarpet, ale mniej stopek. Smoczynska juz w kucki, ogladala jakas pare skarpet, a nawet stopek, totalnie nie wiem po co bo byl to rozmiar maly - pozniej okazalo sie ze chciala mi kolor pokazac jaki jej sie podoba.
Uslyszalam mimochodem takie osoboliwe
'trrrrrt'
nic sobie nie pomyslalam, a juz na pewno nie zamierzalam ujawniac, ze to slyszalam, na wszelki wypadek, no nie, ale Smoczynska jakos dziwnie tak sie zachwiala i zaczela troche rozpaczliwie popiskiwac.
Spojrzalam na nia badawczo, a ona cichutkim takim glosikiem powiedziala cos czego w pierwszej chwili nie zrozumialam:
"Zlamalam skarpetke"
i zaczela sie w te kucki kiwac na losowo wybrane strony, dalej popiskujac, juz teraz z zamknietymi scisle oczami.
W pierwszej chwili zestawienie slów wtracilo mnie kompletnie z rownowagi, bo jak mozna zlamac tekstylium w temperaturze pokojowej, tak? Zamrozone owszem, da sie, ale surowe, tfu znaczy nie zamrozone tekstylia sa wyjatkowo malo lamliwe.
W drugiej chwili, nadal nie kojarzylam owego 'trrrrt' z komunikatem i pomyslalam, ze sobie pewnie rozdarla skarpetke, na palcu u stopy dajmy na to, a znam to uczucie i nie nalezy do uroczych, ale przeciez w butach krytych jest to nic nie widac, ewentualnie jakies jej zastepcze kupimy jkby ja ocierala prze te dziure.
W trzeciej chwili przyjaciolka moja odwiesila trzymane w reku skarpetki i byskawicznie sie podniosla.
(Te trzy chwile to trwaly moze ze 3 sekundy, no gora 5, zeby nie bylo, ze ja taka tepa)
Tu wreszcie do mnie dotarlo o czym ona mowi, obmacalam odwieszone skarpetki, ktore byly nanizane na sztywnik, nie z tekturki, ale z jakiegos slabosprezystego tworzywa, slabym glosem dopytalam "te??" i prawie usiadlam ze smiechu na ziemii bo przeciez tez juz bylam od pewnego czasu w kucki.
Nabralam w koncu obaw, ze sie posiusiam, ale udalo mi sie nie, tzn posiusialam sie ale wylacznie oczami.
Przyjaciolce do towarzytwa sie tymi oczami.
Smialysmy sie bardzo dlugo, prychalysmy, pialysmy, placzac rzewnie ze smiechu, rozbolaly nas przepony, a ja sie na dodatek posmarkalam, bo przypomnial mi sie tez baranek co mu sie nozki (nie)zgninaly.
Znaczy owieczka.
Sploszone nieliczne klientki zagladaly tylko z daleka w nasza alejke i uciekaly w przeciwnym kierunku.
Obsluga tez, baczac tylko czy nie demolujemy lokalu, omijaja zródlo halasu szerokim lukiem.

W koncu udalo nam sie obu odzyskac kontrole nad konczynami i odsunac od tej zlamanej skarpety.

Nie daleko, ot z pól metra, bo dalej wisiala bielizna.
Taka specjalistyczna - korygujaca.
Tu dodam slowem wyjasnienia, ze moja przyjaciolka bielizne nosi wylacznie z przemytu, wyspowa, tzn polowe bielizny. 
Te dolna polwe. 
Chajdawerki znaczy. 
Czyli Gaciorki.

Co jakis czas, odkad zamknieto na Planecie Ojczystej sklep z sieci przez nia lubianej, sklada u mnie zapotrzebowanie, przechodzimy proces selekcji fasonu i rozmiaru, bo odleglosci miedzy wydarzeniami sa na tyle duze, ze sklep w ktorym nalezy dokonac zakupu zmenia asortyment i trzeba na nowo wykryc pasowny fason. 
Pierwszy raz jak dostalam takie zapotrzebowanie to padly slowo zlowrózbne, mianowicie, ze ma byc ze 100% bawelny, w konkretnym modelu.
BOGOWIE, ile ja sie nakopalam w owym sklepie na zywo jak i na wirtualno... 
JA do dwóch roznych oddzialow sklepu pojechalam, w sasiednim hrabstwie! 
I ni wuja. 
Ani gaci. 
Jak bawelna to nie takie, jak takie to nie bawelna, a modelu z wybranym numerze to w ogole nie ma.
Zeby nie fotka galotuff z owym numerem modela to bym zaczela przyjaciolke moja podejrzewac a haluny normalnie.
W koncu poszlam na zywiol, wybralam mix - troche bawelny, troche takich optycznie pasujacych, choc ogolnie na tylek. 
(jedna pare donaszam do dzis z tego miksu miedzy nami mówia - takie granatowe w biale groszki, jako jedyne w 100% bawelniane...)
Okazalo sie wtedy, ze te 100% bawelny co to niby bylo w gaciach to byla w tej czesci higienicznej, a reszta byla mixem jakims bawelny z czymstam.
No ale przez lat pare udalo nam sie dojsc do kompromisu i tylko rozmiar zawsze jest nieco kontrowersyjny, ale zwykle udaje nam sie dogadac.
(Górne polowy bielizniane dla odmiany przemycam czasem dla dElvix i w ten sposób czesto wioze omc komplety, tyle ze z roznych sklepów i w róznych kolorach.)
Ale nie w tym rzecz - chodzilo o te bawelne.
No i Smoczynska patrzy zaciekawiona na rozmaite flakowate gacie korekcyjne na wieszaczkach i mowi:
"Ooo... majty wyszczuplajace, moze takie by mi sie przydaly?"
"Ale zdajesz sobie sprawe, ze one z bawelna to sie nawet nie widzialy??" odparlam z potepieniem.
Przyjaciolka mruknela cos niewyraznie i niechetnie i grzebia dalej, az tu nagle wykrzykuje podtykajac mi jeden z flaczkow bieliznianych pod nos:
"O a te zobacz, sa bawelniane..."
Zerkam na nie i mowie:
"Tak, ale zauwaz, ze ten panel wyszczuplajacy w srodku NIE jest bawelniany i ma raptem 5 cm szerokosci, wiec zdajesz sobie sprawe jak to bedzie sie po zalozeniu sie prezentowaly?" Tu dokonuje recznej deomstracji:"Jak chomik z wypchanymi kieszeniami."
No owszem zlamanej skarpecie glupawka numer 2 nie dorównala, ale ze sekcji bieliznianej wynioslysmy sie czym predzej.
Nie, ze ze sklepu calkiem, tylko na zabawki i dzieciece ciuchy, dalej na buty, rowniez dzieciece i odpracowawszy jeszcze drobna glupawke w dziale meskich koszul, gdzie pokazalm Smoczynskiej meska niebieska koszule w granatowe szkice rajskich ptaków i zasugerowalam wizje rekacji Fadera jakbym mu taka koszulke sprezentowala (jak to wylatuje przez okna najpierw ja, a pózniej ta koszula, ewentualnie na odwrót), nastepnie zaproponowalam sprawdzenie co zrobil by Smok.
Nie chciala.

Mówila, ze z 3ciego pietra lot sie jej nie usmiecha. (Ja na parterze mam lokum, wysokim, bo wysokim, ale jednak parterze)
Dziwna jakas nie? ;)

Pomijam juz taki drobiazg, ze chwile pózniej, podczas posilku Smoczynskiej udalo sie zgubic ulubiony szaliczek (ktory jakis tydzien z haczykiem pozniej odzyskala, acz nie wiem do dzis czy w owej jadlodajni czy w jakims biurze rzeczy znalezionych, bo mi nie powiedziala) oraz to, ze nam w kinie nie chciano sprzedac biletow na miejsca przy oknie, bo jakos nigdy nie chca, a w trakcie seansu okazalo sie, ze jestesmy niekompatybilne bo ja nie moge siedziec nisko, a ona wysoko - bo ja nisko to glowe musze wyginac jak u fryzjera przy myciu glowy zeby ekran widziec, a ona wysoko nic nie widzi bo lubi glowe wyginac jak przy myciu glowy u fryzjera, a takze ze pod sam koniec zakupów, w spozywczaku, na Smoczynska rzucil sie mazurek, a mnie opikalo na bramkach, tzn moja torebke opikalo, w ktorej byl ten film zakupiony na samym wstepie.
O butelce (2litrowej) trucizny dla Smoka ('dla' nie 'na', bo Smok jak i ja lubi Maksiora), ktora moja przyjaciolka z jakiegos powodu z uporem maniaka stawiala na tasmie zamiast polozyc i ktora (butelka, nie Smoczynska) przy kolejnym drgnieciu tasmy w koncu rzucila sie samobojczym lotem koszacym na ziemie, tez wspominac nie warto,
Ale opowiem na zakonczenie angdote, jaka sprzedali nam nadgryzieni zebem czasu ochorniarze ze spozywczaka, bo zarowna ja jak i Smoczysnka miewamy u taki panow (nadgryzionych zebem czasu) szalone powodzenie - znaczy nie ze nas podrywaja czy cos, ale uwielbiaja nam opowiadac historie z wojska i w ogole.
Otoz jak mnie opikalo to przybieglo ich az dwoch i z lekkim rozbawieniem przygladali sie naszej miotaninie przy kasie, az w koncu zapytali mnie o zawartosc torebki, to im pokazalam, nie chciali grzebac sami tylko uwierzyli na slowo, cienasy hehe, wytypowali ten film i kazali przejsc przez bramke bez filmu - cisza. Z filmem - piiii, piiii, piiii.
Zameldowali Wielkiemu Bratu, ze ten film i jeden z nich postanowil mnie pocieszyc ze ja to pikus, bo raz taki starszy gosciu (hm... pomyslalam w milczeniu) chleb kupil i piszczla jak szalony. Z chlebem i bez chleba - czyli, nikt w chlebie kontrabandy nie zapiekl, az w koncu zdenerwowanego chlopine wzieli na dyzurke i tam po dluzszych ogledzinach z recznym skanerem okazalo sie ze piszczy mu but. Nie nowy wiec ki grzyb, no nie?
Otoz okazalo sie, ze wlazl starszy pan na nalepke z zabezpieczeniem w innym sklepie, albo po drodze, zintegrowal mu sie z nalepka kamaszek i dawaj popiskiwac w bramakch.
To co, ktos ze mna na zakupy ma chec sie wybrac? Albo do kina?
Nie?
Dziwni jacys...

25 comments:

  1. No! Nareszcie, mRufo jesteś! Cieszę się!
    Poczytam wieczorem, przy rumianku :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To tylko ja Cie prosze, nie za goracym bo jak mi (nie) daj bogom parskniesz to siebie i okolice mozesz poparzyc.

      Delete
    2. A to o RumJanek chodzi!! A nie krepuj sie ;)

      Delete
  2. Eeeej, ale co z tym BSE w przyspieszeniu? Bo Bożenka też miała taki stan i prawie umarła z nieszczęśliwości przy niespodziance. o.O Na pewno kupowanie butów z tym nic wspólnego nie ma, bo Bożenka nie kupowała.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No wlasnei nie jestem pewna, ale winie podrózowanie. A jak nie to wiosne. Teraz czekam czy bedzie kolejne przyspieszeni czy uda sie bez... Acz lekki wq*w bez racjonalnych powodów mnie od wczoraj zaczal lapac...

      Delete
  3. Swoją drogą to musicie ze Smoczyńską niezły duet tworzyć wizualnie, skoro ona tak bogata jest wzwyż. ;)
    Oraz się Bożence przypomniało, że jednak zakup obuwia jakiś czas temu sie odbył, ale został wyparty, a to z prostego powodu, że był to zakup onlajnem i najlepsze buty z paczki (czyli nie jedna para trampek ani nie druga para trampek, tylko piękne baleriny) okazały się, jak to pięknie ujęłaś, optymistyczne w rozmiarze. Żałoba trwa do dzisiaj.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie widzialas. Smoczynska do kompletu jest wysoka :). Razem jestesmy w niektórych kregach znane jako "dwie subtelne damy" ;).
      Bylam o krok o zamowienie na tej smiesznej stronie newchic czy jakos tak wsciekle kolorowych butków, ale wlasnie z racji tych rozmiarowych niedoskonalosci troche mam obawy... Ale wpadlo mi w oko pudelko sarenzy i moze sie zlamie bo u nich zwroty wyjatkowo przyjazne... A mnie bardziej nie po drodze do zwrotów niz do pary obuwia na ktora se moge wylacznei popatrzec... bo bylo optymistyczne w rozmiarze ;)

      Delete
  4. Wpisałam w goglach ten Twój "piterausik". Nie jest to jakieś szalenie popularne słowo, raczej niszowe, nie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. a czy ja mówie, ze nie? lol

      Delete
    2. to jest odmiana piterka, czyli wg slownika PWN "potocznie portfelik na monety".

      Delete
    3. AHA. To trzeba zapytać jednego dostępnego w okolicy PITERKA, czy zdaje sobie sprawę z funkcji, jaką powinien spełniać i gdzie są te kurde miliony.

      Delete
    4. Moze uwazaj jednak, bo skoro piterek jest NA monety, to Piterek, moze sie zbiesic i zacznie tez domogac sie podobnego zasilania ;) i po co Ci to bedzie? no chyba, ze od innych to wtedy niech tam ;)
      Uszanowania dla Pitera, zeby nie bylo, ze sie spoufalam ;)

      Delete
  5. No nie mówiąc już w ogóle o tym, że Wy tyle w tych sklepach siedziałyście, że Bożena by zdążyła dojechać.
    Jeśli zaś chodzi o stopki, to tak, Bożenka się zgadza w całej rozciągłości, że ten wynalazek zafajdany klejem na pięcie jest najlepszym rodzajem.
    (krufa,w pracy czytam i teraz mi szykuj zwolnienie lekarskie, bo jak parskłam na złamanej skarpecie, to się całe biuro zapatrzyło jak na pacjenta psychiatrycznego, bo co ja mam takiego tam śmiesznego, chyba nie faktury.)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No. To Ty parsklas wiedzac ze cos bedzie ze zlamana skarpeta. To mozes sobie wyobrazic JAK bardzo jestesmy spalone w tym sklepie... Bo Diabel na ten przyklad wyrazal watpliwosci czy to mozliwe... ;)
      To nastepnym raze muprzedze i Bozenka dolaczy, jak nic zrobia nam zdjecia, ze tych klientów ne obslugujemy... ;)

      Delete
    2. e tam, Bozena, ludzi smiesza takie najrózniejsze rzeczy - to czemu niby nie faktury? Jakby kto pytal, to powiesz ze np. niebywale Cie smiesza pewne okreslone ciagi cyfr, no nic nie poradzisz, jak widzisz 44,50 to parskasz.
      A jak sie juz 167,14 zdarzy, to ratujta-ludziska-nie-panuje-nad-soba :)))

      Delete
  6. Rany matulu, ja mam 42 i problem, ale 44 to mega jest. Zrezygnowałam jakiś czas ze sklepów i buty z jednej firmy ulubionej kupuję przez net, jaki luz psychiczny. Żadnego pikania i wypieków. W sumie to i tak jesteście fajne, fajnie mieć przygody. Uściski

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po wyspowemu to chodzi o rozmiar 10 czyli w konwersji stanowczo 43, ale i tak na warunki rodzime jest to wyzwanie bo mejdinchajna jest nie do pokonania.
      Poza tym poprosze o namiar na sklep/firme/net.
      Mnie przez net z butam islabo idzie. Ciuchy juz zgrubnie ogarnelam i wiem gdzie co kupowac, a czego gdzie nie ryzykowac lol, ale obuw mnie jednak przerasta. Albo kajaczek przyjdzie albo nadmierny optymizm. W efkecie mialam przy ostatniej przeprowadzce chrzest bojowy oddawania butów z tych eksperymentów do Kolchozu, któren jest charytatywny. Dalam rade, no nie, ale o matulujaktobolalo!!

      Delete
    2. Ykhm buty kupuję zazwyczaj w Germanii na wyprzedaży, na tej stronie... https://www.cityschuh.com/ generalnie to chodzę w ich markach, chociaż z tego co widzę, to są robione we Włoszech, w większości. Moją ukochaną firmą jest Rundholz, ale to ceny z kosmosu są, ja wiem, ale nic na to nie poradzę, uzależniona od nich jestem. Rundholz są zawyżone czy zaniżone, nigdy nie wie, w którą stronę to się nazywa, jak noszę 42, kupuję 40 :) no i dobrze się z tym czuję.

      A trampki kupuję tylko przez net, Vans, i na Amazonie, bo mają ogromne obniżki czasami i za free dostawę. Także ten tego no. Do sklepów chodzę tylko po żarcie i to raz na dwa tygodnie, bo częściej nie uniosę w sobie napierania tłumu. A perfumy tu https://www.schlossparfumerie.de/ jakby ktoś potrzebował, ostatnio w próbkach dostałam prawie 100 ml i każda próbka trafia w mój ociężały kadzidlany gust, Paddy się śmieje, że chociaż tyle mu się zwraca za te przesadzone buty. A sklepy plastyczne też lokalne ale ze stron internetowych mnie zaopatrują, więc tak ogólnie, to znośnie jest.

      Delete
    3. No wlasnie chcialam napisac, ze po duze rozmiary obównicze (jak i tekstylne z reszat tez) to zapraszamy do niemieckich sklepów. Tu nie brakuje jurnych dziewczat o wzroscie 2 metrów, barach jak niedzwiedz i stopach adekwatnych do wzrostu.
      Ja tu mialam przez lata problem z moimi butami rozmiaru 36, bo takie to byly tylko dzieciece. Ale od paru lat jest lepiej :)

      Delete
    4. Aha, i polecam niezmiennie strone:
      http://www.sarenza.de/

      Duzy wybór i bardzo latwe i szybkie zwroty: zaznaczam na moim profilu w sklepie, które buty odsylam, i czesto mam kase spowrotem na koncie zanim w ogóle paczke na poczte odniose.

      Delete
    5. Margarithes - znam, znam - mamy nawet w O, albo mielim, sklepik schuh i uwielbialam tam drzewiej bywac i mierzyc roznosci nastopne, ale pozniej stracilam umiejetnosci chodzenia na szcudlach bez prob samobójczych - czytaj - przewracania sie na równej drodze - no i popelnilam blad zamawiajac pare glanów, które okazaly sie zaiste optymistyczne w rozmiarze, a ze ja zwracac zakupów patologicznie nie cierpie to miala je w sekcji "buty do patrzenia" przez ladne kilka lat, az w koncu oddalam na cele dobroczynne, a ze sklepu zrezygnowalam.
      Obecnie Diabelskie odkrycie jest hitem i zwroty maja faktycznei zacnie opracowane bo przecwiczylam. W PL juz nie dzialaja ale na Wyspe nadal jak najbardziej.
      A co do odziezy to owszem, owszem Alemania jest zacnym meijscem - Diabel i MArga swiadkiem, ze jak wpadam na wystepy goscinne to pierwsze co pytam to czy wezma mnie do sklepu z odzieza dla "pan o duzych stopach". Jedyny problem to the 2 metry wzrostu co mi do nich sporo brakuje lol

      Delete
  7. teoretycznie jestem posiadaczką rozmiaru 40,5 ... teoretycznie, gdyż po za niedobitkami firm sportowych, faktycznie ten rozmiar jest do brania w ciemno, ale to w starszych modelach, wszystko co obecne to jak nic jest 41 - 42 ... choć przed epoką chińszczyzny i 40 bywało ok.

    Zakup butów ładnych, praktycznych i wygodnych z góry skazany jest na porażkę, jeśli ma się rozmiar inny niż 38, 39 (to jedyne 2 rozmiary, gdzie te parametry można osiągnąć w jednej parze butów)... wszelkie powyżej, jeśli są ładne, wygodne i praktyczne znaczy się były robione na zamówienie u naprawdę dobrego szewca i kosztowały majątek. :)

    chciałam dziś kupić galotki, takie żeby były wygodne, praktyczne, i żeby człowiek nie płoną ze wstydu jeśli będzie się w nich lekarzowi pokazać musiał... koszmar... wszystko przeźroczyste, a jeśli coś się trafiło bawełniane to też koszmar, bo bawełna byle jakiej jakości, albo rozmiar gigant... znaczy mam najpopularniejszy rozmiar gaci na prowincji...

    ReplyDelete
    Replies
    1. no widzisz, w teorii to i mam ten 39, ale to czysta teoria - bo albo mi stopa urosla w ostatnie pjatiljetce, albo rozmiary nie sa tym czym byly niegdys bo na Planecie ojczystej 40, we Francji tez, a w takich Niemczech zdecydowanie 39. Wyspowe 6-6.5 dla odmiany. Szczesliwie niektóre sklepy podaja cm i wtedy mam szanse przynajmniej dobry rozmiar zdobyc. niestety, zeby byly i piekne i wygodne to juz utopia, wiec zwykle sie na wygodzie juz teraz skupiam i w zwiazku z tym late mparaduje w parze tzw sandalów emeryckich, które z przodu nawet sie prezentuje, ale z tylu kompletanzenada ;) wiec nosze do nich zwykle dlugie spodnie niezaleznei od temperatury na zewnatrz.

      Delete
  8. Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.

    ReplyDelete