O róznych gówienkach w wentylatorze zycia sluzbowego to nawet nie bede wspominac bo moglabym zgagi dostac, a ranitydyna wciaz na wage zlota.
Ale pozapracowo dostalam kilka kuksanców z róznych stron.
Niby nic, ale wszystko razem mogloby zmeczyc nawet strusia pedziwiatra.
Po 3 miesiacach bezruchu.
Zaczelo sie niewinnie od maila od mojego preferowanego supermarketu internetowego.
---
Droga mRufo,
poinformowal nas producent Iksinski, ze jego produkt w tubkach Pierwiosnek ze wzgledu na zgrozenie biologiczne jest wycofywany ze sprzedazy.
A takze szkodliwy.
Kupilas u nas ostatnio dwie tuby z jalapeno, to nie zryj tylko wyrzuc.
---
Bardzo dlugo usilowalam zgadnac co to za produkt w tubach kupilam.
Myslalam ze chrupki, ale chrupki nie sa marki Pierwiosnek.
Tez na P, ale nie Pierwiosnek.
Poza tym wcale ich nie kupilam tylko mialam zamiar.
Po dluzszej chwili wrócilam do tematu bo mnie gryzl. Napisali bowiem, ze zwróca mi kase. Czyli jest to cos co kupilam.
Zebym wtedy kontynuowala czytanie starszych maili to bym pewnie zgadla od reki, a tak to gryzlo mnie to z godzine.
W koncu tknieta przeczuciem zajrzalam do lodówki.
HA! Jest Pierwiosnek z jalapeno.
I faktycznie 2 tuby.
Serka topionego.
Kupilam z mysla uzycia do produkcji dipu serowego aka salsa de cheso, celem nakarmienia zaprzyjanionych jednostek bo skoro mozna sie spotykac towarzysko w ogródkach to zamierzalismy to robic, a ja zaplanowalam ze ich uracze moim TexMex-em.
Oslablam z ulgi, zesmy jeszcze nie zorganizowali spotkania, bo bym sie zdenerwowalam, ze strulam znajomych.
Zarazem ucieszylam sie, ze wczesniejsze zakupy nie wzbudzily protestu, albowiem juz je pozarlam.
Z lekkim zalem wywalilam tubki serka, bo smakowo pasowal do produkcji dipa doskonale, a cholera wie kiedy go bedzie mozna znowu kupic - Ranitydyna wycofana od zdaje sie konca wrzesnia zeszlego roku i nadal cisza.
Wrócilam do czytania maili i zdebialam.
Sklep napisal do mnie pare dni wczesniej, ze ten wczesniejszy serek tez jest potencjalna bronia biologiczna. No trudno, pomyslalam, zezarlam i zyje wiec chyba nie trafilam.
I juz wtedy powinnam sie byla zorientowac, ze cos jest narzeczy, ale nie.
Przyszla ulewa.
Na Wyspie to w zasadzie rzadna sensacja, na wyspie czesto sie ulewa.
Ale ta ulewa ni z tego ni z owego zaczela ostrym strumieniem - tak to zabrzmialo - walic mi w drzwi frontowe.
Bo moje lokum ma dwie pary drzwi wejsciowych - frontowe i zadnie.
Zaciekawiona otworzylam drzwi
I dostalam prysznice, bardzo rzeskim, od kolan w dól.
Odrzuchowo zamknela drzwi i nie rozumiejac co sie stalo, bo jako zywo deszcze od wysokosci kolan i na dodatek w poprzek jeszcze mi sie w zyciu nie zdazyly.
Nowe zjawisko atmosferyczne znaczy.
Wytarlam podloge i poszlam po telefon bo uznalam ze dla dobra ludzkosci musze to zjawisko uwiecznic.
Uchylilam drzwi ponownie i tym razem nastawiona, uniknelam kolejnego prysznica goleni oraz zaczelam sledzic jego zrodlo.
Otóz byl to rykoszet od wycieraczki.
Skoro rykoszet to jak nic nie jest to rzadne zjawisko atmosferyczne. rozejrzalam sie ukradkiem czy nikt nie stoi ze szlauchem i ne wali w moj próg z ukrycia dla zartu i dostrzeglam ze owszem, w mój próg wali strumien, ale niejako z gory z prawej strony.
Owszem sasiad przyszedl mi do glowy, ale zanim rzucilam wiacha w mixie jezykowym wysadzilam lekko leb i dostrzeglam zródlo tego osobliwego prysznica.
Otóz obok drzwi ma rure spustowa od rynny na dachu, a prysznic wydobywa sie z lacznika nad wygibasnym kolankiem laczacym owa rure z druga rynna z daszku nad moim oknem lazienkowym.
Brzmi to skomplikowanie, ale polega na tym ze moje lokum bylo niegdys parterem sporego domku, powiekszonego i przerobionego na 4 osobne apartamenta.
Przeróbki obejmowaly rózniez uklad rynien i rur spustowych, a ze wyspiarskie przeróbki maja ogólny charakter typu minimym wysilku i kosztów to wszystkie stare obwody i systemy zostaly i sa hybrydowo polaczone z nowymi od czesci dobudowanej lub jesli bylo to kompletnie nie mozliwe - po prostu sa ale nie uzywane.
I tak wlasnie przedstawia sie sytuacja rynnowo/rurowa.
A na dniach doslownie odkrylam, ze mój lokal miesci w sobie oryginalna instalacje elektryczna dla calego domu, ale dwóch obwodów nie uzywam bo nalezaly do pieterka, a pieterka ma teraz nowa instalacje, a moze powinnam powiedziec odizolowalo sie od mojego licznika oraz skrzynki z bezpiecznikami, wiec u mnie owe obwody po prostu sa a le nic z tego nei wynika.
Oprócz konsternacji pana elektryka.
No i wlasnie z tego osobliwie powyginanego kolanka rury spustowej wali mini Niagara prosto na moja wycieraczke i rykosztuje do domu.
Zamknelam drzwi ponownie bo brakowalo mi reki zeby wlaczyc apart w telefonie i zarazem nie dopuscic do zalania przedpokoju.
Uzbrojona w sprzet wycelowany juz we wlasciwa strone uchylilam drzwi po raz trzeci, wykonalam eleganckie fotki i zakonczylam proces wycierajac podloge ponownie, po zamknieciu drzwi.
W zasadzie powinnam byla nakrecic film bo fotki nie oddawaly intesnywnosci strumienia, ale juz nie mialam sily na kolejny prysznic od kolan w dól z wycieraniem podlogi wlacznie.
Wyslalam fotki gdzie trzeba informujac bez nacisku, ze mnie sie wydaje, ze to tak nie bedzie dobrze na dluzsza mete, ale to nia ja tu rzadze tylko wlasciciele, wiec niech sobie wiedza i decyduja.
Bo taki mam uklad, ze ja melduje agencji, a agencja przekazuje temat wlascicielom, oni decyduja, a agencja mnie o decyzji informuje. Czasem po fakcie, ale zawsze informuje.
W poprzednim lokum wlasciciele poszli na opcje, ze agencja organizowala wszystko, co bylo troche lepsze, bo w odpowiedzi na moje meldunki pryzbywal stoswny fachowiec i znacznie szybciej.
Jak w zeszlym roku zapchala sie zewnetrzna kanalizacja to chyba z miesiac bujania bylo, bo mimo moich meldunków i informacji ze zrobilam wszystko co internety sugeruja przed wezwaniem 'szambonurkow' (symbolicznie), wlasciciel przyjezdzal dwukrotnie i robil dokladnie to samo co ja liczac, ze moze zelgalam, albo nie wiem gdzie nalezy laz goraca wode.
Oczywiscie skonczylo sie na wizycie fachowców - dwukrotnej bo z jakiegos powodu za pierwszym razem zignorowali polowe studzieniek sciekowych wokól naszej posesji.
Ale nie o tym mialo byc, bo to juz historia.
Fachman zostal wezwany na nastepny dzien. Tzn ja wcale nie wie mczy fachman, ale ktos i tylko byly obawy ze moze nie przybyc bo od rana znowu popadywalo, ale szczesliwie szybko przestalo i moje rynny i rury spustowe przestaly serwowac plukanie na wejsciu i wyjsciu.
To wciaz byl ten sam tydzien. Zaledwie czwartek.
Mniej wiecej 1-1.30 w nocy, a ja dopiero niedawno zapadlam w sen bo wczesniej sasiad mial nielegalnych gosci i strasznei darli ryje tuz nad moja glowa.
Mój mózg wlacza alarm, bo cos jest nie tak i sam bez reszty mojej osoby nie umie tego zinterpretowac.
W lokalu roznosilo sie bardzo przenikliwe cwierkanie z czestotliwoscia okolo 1-2 razy na minute. Tak pi razy oko, bo nie mierzylam z zegarkiem w reku.
Obudzilam sie zatem nieco porzadniej i odkrylam, ze moj alarm pozarowy aka czujnik dymu rozwinal intelignecje i usiluje ze mna porozumiec.
Przeszlo mi przez mysl, ze czyzby bateria, ale jakim cudem bateria skoro ta cholera jest podlaczona do sieci elektrycznej, czyli glupia jestem.
No dobrze, moge byc glupia, ale czemu w takim razie wydziera sie z taka regularna czestotliwoscia?
Rzucilam sie na internet.
Otóz nic z tego, nie jestem glupia - jest w nim bateria, ale takie piski to jest albo bateria albo nie byla pradu i trzeba gada zresetowac albo sie wloty czujnikowe zakurzyly i trzeba odkurzyc.
Baterii nie mam wiec zaczelam od resetu.
Ci co mnie znaja bezposrednio wiedza, ze nie naleze do osób wysokich, ba nawet do sredniego wzrostu mi daleko - ot metr szescdziesiat jak sie dobrze wyprostuje i ani grosza wiecej.
Jest srodek nocy, jestem sama, troche polprztomna ze zmeczenia, jeszcze z niepewna konczyna cyborga no i nie mam drabinki.
Mam za to stolek od Szweda, taki schodkowy.
I wieczne obawy czy wlazac na niego nie przekraczam dopuszczalnego obciazenia.
Czujnik jest pod sufitem w takim miejscu, ze w zasadzie jedyne czego moge sie przytrzymac to otwarte drzwi lazienki - pdpora raczej chwiejna.
No ale spac sie z tym cwierkaniem nie da - jest zbyt przenikliwe.
Swiadoma, ze to gówno sie rozwyje w ramach resetu wykopalam zatyczki do uszu uzywane na co glosniejszych koncertach i zamontowalam je w uszach.
Niepewna czy siegne nawet ze stolka uzbroilam sie w parasol i wlazlam i prawie od reki bym spadla ze smiechu bo uswiadomilam sobie jak to wyglada.
Korpulentna niewiasta w wieku oscylujacym wokól sredniego, w zgrzebnej letniej pidzamie, z zatyczkami w uszach, z duzym letnim parasolem pod pacha, wczepiona jedna reka w chwiejne drzwi lazienki, wsciekle rozczochrana i z dzikow sploszonym wyrazem twarzy...Tiaaaa...
NIE spadlam.
Okazalo sie, ze parasol niepotrzebny i tylko przeszkadza, wiec go odlozylam na 'zabytek' i wlaczylam test/reset.
Oczywiscie sie rozwyl, ale jakos tak dziwnie dwustopniowo. Po puszczeniu przycisku przez jakas sekunde wyl jeszcze nieco w oddali. Zwalilam to na karb zmeczenia i zadowolona cisza która trwala juz minute u dalam sie do lozka.
Juz zaczelam odplywac w objecia Morfeusza.
CWIERK!
...
CWIERK!
...
szlag. Minely zaledwie jakies 30 minut od resetu.
...
CWIERK!
...
qrwamac.
czytam internety ponownie
Ach! po odkurzeniu tez trzeba reset.
cholerajasnapsiakrew, musze znowu wejsc na ten stolek.
Tym razem juz bez parasola!
Alarm znowu rozwyl sie dwustopniowo.
Odczekalam tym razem dluzej i zadowolona udalam sie znowu do lozka.
Tyma razem jednak z zatyczkami do uszu i zamknelam za soba drzwi z nadzieja, ze nawet jak znowu ruszy to moze uda mi sie go zignorowac.
Prawie godzine pózniej
...
CWIERK!
...
CWIERK!
...
CWIERK!
...
qrrrrzapialpieszaszczekal.
Drzwi, zatyczki, wszystko jedno, nie ma mowy o spaniu.
Zdeterminowana wlazlam na stolek, obejrzalam to gówno dokladnie i wypatrzylam miejscie gdzie jest szpara i informacje - tu wcisnac i zsunac czujnik.
Powahalam sie bardzo krutka chwile - menatlanie, nie na czujniku! I postanowilam zrobic to.
Jeden srubokret okazal sie za gruby, musialam wykopac drugi, cienszy i zerwalam to gówno z sufitu!
Zlazlam ze stolka, nie dziubnelam sie w nic srubokretem, wylupalam z czujnika baterie, dostrzeglam napis który mnie pozbawil ze smiechu równowagi:
w glebi ustrojstwa, drobnym drukiem napisali
"jesli czujnik cwierka raz na minute przez 20 minut trzeba wymienic baterie"
bardzo przydatna informacjam, która uzsykujesz jak juz zerwiesz to gówno z sufitu (srakazm!) |
...
CWIERK!
...
Zbaranialam epicko.
Ale jak to?? pomyslalam patrzac to na czujnik to na bateria trzymana w drugiej rece to znowu niepewnie na sufit z baza.
CWIERK!
rozleglo mi sie z reki.
z rozpacza wcisnelam test/reset i rozleglos sie takie
CWieeeeeeebzzzzt.
I zapadal cisza. odczekalam dluzsza chwile, wcisnelam ten cholerny guzik znowu - cisza - zlapalam internety i sie uspokoilam - otóz po wyjeciu baterii w ustrojstwie zwykle jest jeszcze zmagazynowany maly kubelek pradu (spokojnie ,wiem o co chodzi, tak sie tylko wyglupiam ;) ) i zanim sie go wyczerpie ustrojstwoy potrafi chwile jeszcze pocwierkac.
Poszlam wreszcie spac, byla chyba 4ta, a o 7.10 bylam gotowa rzucic czyms w budzik, olalam drugi jakies pol godziny pozniej i do pracy stawilam sie w pidzamie, skandalicznie spózniona.
A czujnik odbywal kare na stoliczku do kawy przez ponad tydzien bo oczywiscie najpierw musialam zalatwic baterie, kupujac od razu dwie bo skoro jeden zdech to drugi od pary zdechnie lada moment.
2 tygodnie pozniej nadal nie zdechl, ale pan elektryk robiacy cykliczny serwis poinformowal mnie, ze bateria w tym drugim od 3 lat jest przeterminowana wiec jak slusznie podejrzewalam wkrótce zdechnie i czy bym chciala zeby mi wymienil?
Poniewaz mialam zapas to skorzystalam z oferty bo eletryk dysponowal prawie 40cm przewaga wzwyz i wlasciwie nie musial na niczym stawac zeby do tego gówna pod sufitem siegnac.
Reszte tygodnia spedzilam siedzac kamieniem w domu i w miare mozliwoscie odsypiajac emocje minionych dni.
'przewaga 40cm wzwyż' wygrala konkurs :-D
ReplyDeletea nie pozbawiony zsilania czujnik który nadal cwierkal? mnie w najwiekszy stupor wprowadzil wlasnie ten fragment lol.
DeletePan eletkryk wprowadzil dodatkoe atrkacje informujac mnnie ze w skrzyne z bezpiecznikami cos kompletnie nie dziala i czy ja wiem czemu i od kiedy. Po pierwsze nawet nie zrozumialam o co pyta, bo terminologia alaktyrczna nieco mi szwankuje w tym jezyku - znacznie lepiej ogarnia mechaniczna i elektorniczna jak juz, ale koniec konców okazalo sie, ze nagle zaczelo dzialac, widocznie mialo focha bo nie bylo uzywane i wtedy tez okazalo sie ze nie bylo uzywane bo niczemu nie sluzy, bo nalezalo do pieterka, które sie odesparowalo.
elektryczna mi szwankuje, nie alaktryczna. alaktrycznej kompletnie nie mam opanowanej.
DeleteNieee, wszystko cuzamen tak naprawdę :D Ale na koniec tort miał wisienkę i już parsknęłam bez możliwości powstrzymania :D
Delete>:)<
DeleteP.S. Chciałam dorzucić zdjęcie z podobnego przecieku, gdzie rynna się rozszczelniła i pluła przez domofon fontanną, ale diabeł ogonem nakrył.
ReplyDeletewow!! przypomina mi to Kolchozowa winde z prysznicem z ubieglego roku hahaha
DeleteOo, to też były fajne zabawy :D
Delete