Albo moze Zywiecka.
W plasterkach.
Na Krecie.
Ukradzione z Internetów |
Moze przy okazji pare zabawniejszych kawalków opowiem, bo nasza kwatera, urokliwa i przestrzenna miala pare minusów logistyczno-dekoracyjnych, ale na chwile obecna mam duzo lepsza historyjke do opowiedzenia - zaslyszana wlasnie od kuzynki.
Otóz Malzonek kuzynki ma dosc stabilne i wyraziste poglady na rózne sprawy i tematy i juz dawno temu podjelam decyzje, ze nie musze sie z nimi zmagac, bo to jednak nie ja sie z nim 'zenilam', tylko ona, ale jest on (ów malzonek) jednym z wielu swietlanych przykladów dla których trwam w postanowieniu zycia niezameznego.
Acz ogólnie i umiarkowanych dawkach to jest osobnikiem bardzo sympatycznym i ma poczucie humoru, jest ojcem mojego CO i wcale go tu nie zamierzam szkalowac, co nie?
Ale o kielbasce opowiem.
Kuzynka wyrazila zgode :).
Otóz kuzynka z Malzonkiem oraz moim CO wybrali sie na urlop.
Mamy rok 2008.
Precyzyjnie rzecz ujmujac gorace lato.
Lato bylo gorace tak tu jak i u celu podrózy którym byla Grecja.
Malzonek kuzynki miewa glodowe stany lekowe - mianowicie boi sie ze gdzies na bezludziu i bezsklepiu (co obecnie po prostu oznacza niedziele niehandlowa) dopadnie go glód i bedzie cierpial na ten glód.
Aby tego uniknac zwykle udaje sie na wojaze z zelaznymi racjami zywnosciowymi.
Tym razem trafilo na kielbaske.
Kielbasa zostala zapakowana do walizki i poleciala z Warszawy do Heraklionu, który jak zapewnia mnie kuzynka jest stolica Krety.
W Heraklionie, nie rozpakowujac sie kielbaska spedzila noc w hotelu.
Nastepnego udala sie wodolotem na Ios, gdzie ze wzgledu na niespokojne morze nastapila przesiadka na prom i tymze promem kielbaska udala sie na Paros.
Na Paros kielbaska spedzila tydzien, w komforcie hotelowej lodówki.
Nastepnie zostala zabrana na wycieczka - stateczkiem wycieczkowym, na Santorini.
Na Santorini zostala zbrana na calodniowa wycieczke autokarowa.
Tam tez Malzonek nabyl kielbasce do towarzystwa pieczywo i usilowal wszystkich naklonic do spozycia tego duetu.
Z jakiegos powodu reszta rodziny odmówila uslug - czemu sie szalenie dziwil, ale sam tez jakos nie odwazyl sie spozyc kielbaski, dzieki czemu w kompletnie nienaruszonym stanie stateczkiem wycieczkowym wrócila na Paros i schornila sie w swojej kwaterze (tej samej lodówce) na kolejny tydzien.
Nastepnie wraz z reszta rodziny, która zaczynala sie juz do kielbaski mocno przywiazywac, wrócila wodolotem na Krete, gdzie nawet sie nie ropakowywala, bo byla to tylko jedna noc, a dnia nastepnego, wciaz w szalejacych letnich upalach wsiadla do Samolotu na Planete Ojczysta i wrócila na kwadrat z reszta rodziny.
Tam zostala z wielkim zalem pozegnana przez cala rodzine. Szczególnie ubolewala nad rozstaniem Kuzynka, bo zaczela miec do wytrwalej i niezlomnej kielbaski stosunek bardzo osobisty i odsylajac ja do wielkiego niebinaksiego zsypy czula sie jakby zdradzala bliskiego przyjaciela.
Kielbaska w swa ostatnia droge ruszyla jakby nie wiecej jak tydzien uplynal od jej zapakowania w prózniowej tacce i nic nie swiadczylo o tym, ze miala za soba pelne i urozmaicone zycie wytrawnej podrózniczki.
Kto, no kto moze sie pochwalic kielbaska, która zwiedzilam pól Europy w upalne lato i nie uciekla z krzykiem po powrocie?
Nawet ja mam na koncie jedynie przemyt przeterminowanego kefiru!!
Z kiełbasą jak z gumą albo giwerą: lepiej mieć i nie zużyć, niż nie mieć i potrzebować. Tak że tego, ten.
ReplyDeleteW sumie racja. I w przeciwienstwie do giwery na kielbase nie potrzeba specjanych pozwolen ;)
DeleteAczkolwiek uprzedzam lojalnie, zabranie ze soba kielbasy za jakikolwiek ocean moze miec skutki gorsze niz próba zabrania giwery, bo Antypodianie oraz Imperium ma bardzo stanowcze i niepochlebne poglady na temat przemytu nielegalnego bialka ;)
Przeczytałam w jednym miejscu "Kiełbasa zapakowała walizki". To chyba by się nawet mogło wydarzyć, jakby tak pociągnąć historię. ;)))
ReplyDeleteJakbys przy tym byla - moje pytanie bylo "i co poszla sobie sama dalej?" ;)
Delete