Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Monday, 9 March 2015

Skojarzenia to przestepstwo...

...wiec mozemy tu dac glowe, jakiekolwiek podobienstwo bylo czysto przypadkowe...


to kawalek tekstu piosenki ze starego kukielkowego programu satyrycznego - Polskie Zoo....
A wynika z tego, ze przypomnialo mi sie jak pare lat temu przezylam nieco surrealistyczny moment w cyrku ;)
A przypomnialo mi sie dlatego, ze bylam wczoraj w kinie i byla tam zajawka filmu pt 50 shades of Grey, ktorego to filmu ogladac absolutnie nie zamierzam, bo przeczytalam ksiazke choc nie oszukujmy sie byly to bardzo zmarnowane chwile mojego zycia, ale ze czytalam w Kolchozie (zwanym rownie Lochem - od lokalizacji i skojarzenia z gra Lochy i Smoki (Dungeons & Dragons)) w chwilach wielkiego przestoju to nie czuje sie, az tak podle z ta swiadomoscia.
Uwaga dygresja:
A zaczelo sie tak - ktos cos wspomnial, ktos zazartowal, a to w przelocie w tv tutejszej a to gdzies w rozmowach, ale jakos nie wzbudzilo to mojego zainteresowania bo romansow nie czytuje z zasady.
Zadzwonila do mnie przyjaciolka Smoczynska (oczywiscie nie tak sie nazywa ale jakby co wie, ze to o niej ;) ) i rozmawiamy sobie, o ksiazkach w ogolnosci, o czytnikach w szczegolnosci, bo wlasnie zostalam uszczesliwiona troche na sile takowym, przez pare przyjaciol w ramach prezentu na imieniny, a Smoczynska dostala taki w promocji z telefonem albo inna zaraza...
Smoczynska:
"No i dostalam takie ksiazki od dziewczyn z pracy ale sie boje czytac bo mi mowily, ze bardzo ostre..."
Moi:"ale co to, horror ze ostre?"
S: "Nie... nie wiem... no i juz sie mnie pytaja czy juz czytam..." (czytaj - to co przeczytasz i mi opowiesz?)
Moi: "no to przyslij mi to zobacze co to i powiem Ci czy rzeczywscie takie ostre"

po lekturze pare dni pozniej - nie zartuje, tak trescia jak i objetoscia, ksiazki te nie zajmuja wiecej jak jedno nudne popoludnie na sztuke - 
Moi: " nic szczgolnego prawde mowiac, czytalam ostrzejsze..." (myslac o starych horrorach G. Mastertona i innych, ktore czytywalam jako nastoletnia licealistka, wraz z kolezanka i jej mamusia i nie umialam wyjsc z zadziwienia, ze jej mamusia pozwala jej to czytac, bo ja przed swoja Rodzicielka osobista ukrywalam te niezdrowa fascynacje krwia, przemoca i s.... ekstremalnymi sportami horyzontalnymi...)
Smoczynska "aha. ok. dzieki"

pare dni pozniej:
Smoczynska: "Wiesz, powiedzialam kolezankom co powiedzialas i ze czytalas ostrzejsze, a one do mnie - JAKIE??? ZAPYTAJ SIE JEJ JAKIE??"
koniec dygresji.

Ale wrocmy do cyrku.
I nie mam na mysli pracy tylko taki prawdziwy cyrk z akrobatami, klaunami aczkolwiek bez zwierzatek.
W cyrku bylam z grupka znajomych - usilujac wypozyczyc dziecko przyjaciolki, zwerbowalam niechcacy rowniez ja sama, a tuz przed samym dniem niechcacy zagitowalam zaprzyjaznione malzenstwo Serbow z synem i w ten sposob dzieki moim ciagotom cyrkowym zmusilam 5 osob do towarzyszenia mi ;)
Niewatpliwie cyrk sie bardzo ucieszyl.
I tak sobie siedze - przyjaciolka z synem (6.5 latkiem) po prawicy, zapryzjaznione malzenstwo Serbow i ich syn Stefan (8 lat doklanie bo to jego urodziny akurat byly) po lewicy, a ja jako ten bufor bo mlodszy chlopiec zlapal wstydziocha na widok starszego (acz nizszego wzrostem) chlopca z ktorym jeszcz 3-4 lata temu brykal w tym samym przedszkolu.
Cyrk jak cyrk, do tych ktore pamietam z Polski sie nie umywal, ale nie byl zly, konferansjer wysoki, lysiejacy, nawet mily dla oka, ale glos mial taki ze wymiekalam... (no ma slabosc na punkcie glosow, ostatnio jak prawdzalam nie bylo to karalne!)
No i w ktorejs przerwie miedzy numerami z nienacka wyskoczyl na arene z batem. Ten konferansjer wyskoczyl. I dawaj nim strzelac, na prawo i lewo, a towarzyszacy mu klaun imieniem zdaje sie Clumsy wola do niego, uchlajac sie od szalejocego bata "a ty co myslisz je jestes Mr Grey?"
Ja sie prawie sturlalam ze smiechu na trawe, patrze na boki, a tam 2 amby - ani jedna ani druga moja strona nie zalapaly aluzji...
Powiedzmy ze Serbowie mogli nie bo oni nie czytaja po angielsku dla rozrywki, ale przyjaciolka, bedaca kobieca kobieta tez nic... rozgladam sie nieco bardziej... o cholera jakos prawie nikt na calej widowni sie nie smieje...
I tu poczulam sie glupio... bo z calej widowni wygladalo ze tylko ja jedna okazalam jawne rozbawienie komentarzem...
To co? taka jestem rozpustna i wyuzdana? Ozesz kurteczka... wstyd.
No ale jakos sie opanowalam, nie spadlam z krzeselka ani nie peklam hamujac smiech, a po  wystepach dyskretnie pytam sie przyjaciolki czy tylko ja w calym cyrku mialam skojarzenia (??), a ona do mnie "och, alez skad, ja tez mialam i pewnie inni tez" z powazna mina zreszta, na co ja nieco sie stropilam, ale zanim zdazylam cos odpowiedziec, przyjaciolka kontynuowala "I bardzo sie staralam nic po sobie nie pokazac, bo para malych uszu slucha i mialabym szalenczy problem wytlumaczyc im czemu mamusia tak sie rechotala z konferansjera z batem..." co uspokoilo mnie natychmiast bo faktycznie. O ile ja moge sobie pozwolic na szarganie wlasnej opinii i reputacji to rodzice mniejszego lub wiekszego drobiazgu mialiby nie lada klopot z wyjasnieniem owemu drobiazgowi czemu to bylo takie smieszne jeszcze zanim sie dobrze zaczelo.
Ale to bylo pare lat temu jak sie ksiazka przewijala przez opinie publiczna.
Teraz mamy film. Jako rzeklam - nie wiem co w nim jest a czego nie ma, ale znane mi osoby plci zenskiej poszly na babski wieczor do kina na tenze film i na drugi dzien na FB jedna z nich napisala do drugiej: "Wrocilam do domu, przygryzlam warge i... nic!"

koniec skojarzenia i dygresji.

No comments:

Post a Comment