Description

Wspomnienia mniej lub bardziej biezace, bo technologia wyparla potrzebe pisania listow i nawet maili do bliskich i blizszych i tych calkiem oddalonych

Monday, 1 October 2018

Pan Zaba Akustycznie - krótka relacja.

Mialo byc w zasadzie o odkryciach w Szkocji, ale troche mi jeszcze zostalo do spisania, wiec taki maly ekspres poranny z Akwarium Kolchozowego, a przy okazji troche sobie obnize cisnienie dzielac sie niedola (potencjalna).
Zatem Pan Zaba akustycznie - brzmi to jak nazwa slabego koncertu, ale nie, chodzi znowu o moja osobista zmore, która sie na mnie rzucila wokalnie.
Otóz ku mojemu wielkiemu rozzaleniu okazalo sie, ze Pan Zaba mimo szeroko zakrojonych redukcji nie zostal zredukowany (co mnie w pierwszej chwili szczerze mówiac nie obeszlo, bo nie cierpie go, ale az tak mu zle nie zycze, dopóki nie uslyszalam dalszego ciagu), czyli ze bedzie wspólpracowal z Panem Pianinko przy utrzymaniu nowego systemu (tego co ja przy jego wdrazaniu pracuje).
A poniewaz odchodzac z tiurmy (czytaj zespolu, któremu szefuje Horror) wypowiedzialam zaklecie, ze po moim trupie bede z ta menda, tfu Zaba pracowala, to sami Panstwo rozumie, ze nie mam innego wyjscia tylko emigracja.

Przynajmniej z Lochów, ale realistycznie to pewnie jednak calkiem z Kolchozu.
A zwazywszy na mój fart to pewnie trzeba bedzie zmienic domene geograficzna w URL, bo inaczej ta menda mnie pewnie nawet na Hybrydach wyweszy.

Ale nie w tym rzecz, na razie jeszcze chroni mnie przed nim szerokosc budynku, a w najgorszym razie przepierzenie.
Otóz Pan Zaba jest obecnie nauczany. Na razie w zwiazku z tym umiem wiecej niz on i prawde mówiac jak sie w sobie zepne to bede jeszcze dlugo umiala, bo system jest takiego typu, ze w nim sie interwencji na poziomie kodu przeprowadza minimalnie, a najlepiej wcale i biorac pod uwage jego koszty i nowego szefa Zaby, licze ze mu na nadmiar samowolki nie pozwola.

Ale to moga byc moje slynne ostatnie slowa (famous last words).

To jeszcze powiem o Panu Pianinko.
Otóz pomijajac pochodzenie, jest to facet mocno upierdliwy i irytujaco zaczyna kazda wypowiedziec slowem "Tia" (znaczy nie mówi chwali bogów motoryzacji i inne pomniejsze wruszkozebuszki po polsku, wiec w jego wykonaniu brzmi to jak pelne pogardy i przekasu "Yeah"), a na dodatek nie prezentuje sie nadmiarem blyskotliwosci spolecznej.
O umyslowych walorach to ja sie nie wypowiem, bo jednak jest programista, a ja nie, wiec nie mam wykladni porównawczej.
Ale nasz kolega technicznie inklinowany bardzo powiedzial mi ze jak go uczyl tworzenia kont nowym uzytkownikow to bylo to jak wyrywanie sobie zebów bez znieczulenia, a w porównaniu to nas (w Akwarium) jak uczyl tosmy podobno lapali zanim zakonczyl zdanie.
Tak, ze tak.
Dla potrzeb kurtuazji powiedzmy, ze uznamy go za zbyt technicznego, zeby ogarniac takie proste rzeczy jak konfiguracja, a równoczesnie na tyle nie-genialnego programiste, ze go szef na sile oddelegowal do pracy glównie nad konfiguracja.

Acha, ze czemu Pianinko? Bo jak otworzy gebe to mnie przed okiem wyobrazni staje taki obrazek:
ukradzione z internetów
Oczywiscie bez tego guza na glowie.

No i jest tak, ze te nauki (Panów Zaba i Pianinko) mialy miejsce caly ubiegly tydzien mniej wiecej.
Po czym dostali zaproszenie pt "Nauki czesc 2" na dwa dni w tygodniu bierzacym. Oba zaproszenia sie tak nazywaly, bo zostaly wyslane jako seria.
W piatek mniej wiecej ja dostali.
Po poludniu w tenze piatek na przegladzie dnia czyli jedynej okazji zeby przeprowadzic inwazje na moje bebenki uszne, Pan Zaba zadal pytanie Wysylajacej Zaproszenie:
"Bo sa dwa zaproszenia, na Naucki czesc 2, ale w dwa rozne dni, czy to znaczy, ze mamy sobie wybrac jeden z tych dni?"
(ja sobie profilaktycznie zatkalam gebe, bo juz wiedzialam co bedzie dalej)
"Nie Panie Zabo, macie sie stawic na oba spotkania"
"Ale one nosza ten sam tytyul" zaprotestowal Zaba
"Zabo, to nalezy czytac jako 'Nauki, tydzien 2'" ze swieta cierpliwoscia wyjasnila Wysylajaca zaproszenie.
"Aha." odparl Zaba nie do konca przekonany ale wyjasnienie nie pozwalo na dlasza dyskusje.
A ja jak tylko przestalam sie dusic ze smiechu w garsc popedzilam patrzec zza przepierzenia czy ekran rzucony na sciane nalezy do Wysylajacej, bo mialam straszna chec napisac jej na sluzbowym komunikatorze "welcome to my world".
Niestety nie bylo to jasne czyj to ekran, wiec wolalam nie ryzykowac bo audytorium bylo spore i nie tylko wewnatrzkolchozowe, a zly to insekt co wlasny Kolchoz kala.

A najwiekszy dowcip polegal na tym, ze swego czasu Pan Zaba zaproszony byl na serie spotkan, gdzie wyraznie mial zapisane w zaproszeniu, ze ma przyjsc tylko na te które sa zgodne z jego wykonywana praca. Oczywiscie bez cienia watpliwoscie ten padalec (tez plaz ,nie?) przylazl na wszystkie, marnujac ladne kilka godzin czasu, przeszlo polowa byla kompletnie z nim nie zwiazana, a pózniej ja musialam jego g*wna spratac bo sie nie wyrabial z praca.
To znaczy on sobie tak wyobrazal, jak sadze, bo nie zdawal sobie sprawy, ze ja juz mialam wyjscie awaryjne wykopane plastykowa lyzeczka pod biurkiem. Ha!

12 comments:

  1. Z tego wszystkiego to naprawdę całe szczęście, że tą łyżeczką plastikową możesz się bawić, jak nikt nie patrzy :D:D
    A jak pan Żaba dostaje grafik to też pyta, które dni ma do wyboru? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. cholerny blogspot. tyle sie napisalam i ni z tego ni z owego mi sie ekran odswiezyl. w dupe jeza, ze tak szpetnie zaklne.
      Mówilam, ze u nas nie ma grafików per se - wiec Pan Zaba uslyszal ze ma byc w Kolchozie miedzy 8ma a 10ta rana i jest blizej 10tej niz 9tej oraz ze musi w Kolchozie odrobic 7 godzin i 12 minuc dziennie i z zegarkiem w reku starannie wylicza sobie ile mu zajal lancz i galop do tesko i wychodzi z Kolczhozu z zegarmistrzowska precyzja i czasem tez galopem bo ma tez roklad autobusowy.
      Lyzeczki plastykowa sa na wejsciu kontrolowane pod katem ostrza krawedzi, ale to im nic nie daje, bo ja opanowalam tajemna sztuke wydlubywania wrogom serca tepa lyzczka i zabierania mi co rano sztyletów, scyzoryków a raz kija do krykieta nie robie mnie mniej grozna, no i wiem tez gdzie przebrzydluch trzyma ten duzy ostry nóz hahaha.

      Delete
  2. Grube i mocne chociaz to przepierzenie (co Cie w najgorszym razie ma chronic)?
    Zawsze to cos... Takie dzwiekoodporne by sie przydalo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety, ono mnie wylacznei izoluje wzrokowo od koszmaru. Poza tym to mizerne niestety i dziweki jednak przepuszcza. Prosilismy o zbudwanie nam dziwekoszczelnej grodzi pomiedzy czesci biurkowa, a spotkaniowa akwarium, ale odmówili. Ze nibi w budzecie srodków nie ma. Tightfisted bastards z nich musze Ci wyznac.

      Delete
    2. Ja mam takie przepierzenie, co miało być dźwiękooodporne i oświadczam z bólem, że w ogóle nie jest. Oraz, że nie było jakieś super-tanie, tak że spokojnie można być zawiedzionym, co też czynię.
      Budowa grodzi odpada, bo sufit 4.5 metra nieco przekracza możliwości przykręcania różnych śrubek, nawet jak się stanie na stołku.
      To wszystko co napisałam oznacza, że uączę się w bulu, bez nadzieji. :P

      Delete
    3. Czyli jedyne rozwiazanie to sluchawki dla budowlanców - o czym sama czesto mysle w drodze do pracy, gdy w pociagu dochodza mnie dzwieku czterech róznych telefonów z muzyka, których wlasciciele maja byle jakie sluchaweczki za dyche. Az dobrze, ze nie nosze przy sobie noza czy innej naostrzonej plastikowej lyzeczki, bo lecialyby glowy, oj lecialyby...

      Delete
    4. Mówiąc szczerze to nie wiem, jak w pociągu by się temat sprawdzał (tego przepierzenia), bo nieczęsto zabieram je ze sobą w podróż, ale w ciemno strzelam, że słuchawki dla budowlańców wygrałyby konkurs na pewno :D
      Ciekawe swoją drogą, że jakoś te słuchaweczki za dychę nigdy nie są w posiadaniu nastolatka z dobrym gustem.

      Delete
    5. Ja Was wcale nie unikam ani nei ignoruje. Jestem ofiara butnu przegladarek i powszechnego sposku chromowego z wingroza - otóz zadna inna przegladarka na moj pracowym lapku nie pozwala mi na dodawanie komentarzy, podobnie z telefonami.
      Sluchawki przemyslowe ubieral w Kolchozie jeden taki, obecnie juz sp co pracowal na Poddaszu Kolchozowym i mial szereg roznych problemów codziennych, np oszczedzal na ruchunkach za wode myjac sie w butelkowanej itp, wiec pozwolicie, ze jednak nie pójde w jego slady bo troche mi sie zakonczenie tej historii nie podoba.
      Nastolatek z lepszym gustem dostaje lepsze sluchawkich czasem od swojej chrzestnej, wiec moze cos w tym jest na szersza skale?
      a w temacie dzwiekowydajnosci przepierzen dzwiekoszczelnych to one robia raczej cos takiego ze odbijaja te dwieki i one przeskakuja wzmocnione góra do "izolowanej" czesci, wiec tego.
      U Bozenki na biurowych salonach to ja bym sugerowala jakiegos alpiniste, co przymocuje na gorze suwnice i takie story jak kurtyna w teatrze z tego sie zawiesi - uwazam ze bedzie duza bardziej widowiskowo i skuteczniej.
      Nie, alpinisty na podoredziu nie mam ale znam wspinaczkowca emeytusa, który równoczesnie jest licencjonowanym budowlancem i jedyny problem jest ze trzeba go w bagazniku wywozic bo nie posiada stosownego dokumentu pozwalajacego na przejscie przez kontrole graniczne. Taki ewenement. ;)

      Delete
    6. No nieeeee, ale żeby taką wadę miał ten spec, to doprawdy. A już miałam nadzieję na jakieś gustowne panelokurtyny obok biurka.

      Delete
    7. totez ten bagaznik w gre wchodzi. Bo w ogóle to on niby tutejszy i w ogóle w wieku dojrzalym, ale z jakiegos powodu jest ryzyko, ze fakt jego istnienia na Wyspie umknal wiedzy urzedów bo urodzil sie w jednyj z dawnych kolonii. Chociaz prawo jazdy ma tutejsze.

      Delete
  3. Aha. Problem przeglądarkowo-telefonowy próbowałam onegdaj zgłaszać też. Firewall jak malowanie, nic nie nabroisz, bo nie przepuści.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ale chrom przepuszcza swinski ryj. Szalenie irytujace.

      Delete